FILM

Uprowadzona (2008)

Taken

Pressbook

Czy można wyobrazić sobie coś gorszego niż przysłuchiwanie się porwaniu własnej córki za pośrednictwem telefonu komórkowego? Ten koszmar przeżywa Bryan, były agent służb specjalnych, któremu pozostało zaledwie kilka godzin, aby wyrwać Kim z rąk bezwzględnego gangu handlującego kobietami. Pierwsze wyzwanie: Bryan znajduje się w Los Angeles, a jego córkę porwano w Paryżu...

Czy "Uprowadzona" miała w jakiś sposób nawiązywać do Pana poprzedniego filmu "13 dzielnica"?

Jedynym, co je łączy, a są to filmy o zupełnie odmiennych fabułach, jest tempo akcji. "13 dzielnica" była czystym kinem akcji, który miał urzekać efektownością. "Uprowadzona" miała się co prawda odwoływać do wrażliwości widza, ale chcieliśmy, żeby oglądało się ją z zapartym tchem.

"Uprowadzoną" rzeczywiście wyróżnia stale rosnący rytm. Czy ten efekt osiąga się już na etapie montażu, czy jeszcze w trakcie zdjęć?

Sporo jest dziełem montażysty, ale rytm należy narzucić już w trakcie pracy na planie. Tego nie da się "nadgonić" później. Zawsze proszę aktorów o szybką grę i maksymalny realizm. Sam na planie przypominam ogniwo i stąd bierze się część energii filmu. Jeśli wykonywalibyśmy wszystko powoli, w montażu musielibyśmy sztucznie wycinać wszystko to, co "odstaje" i w efekcie film zgubiłby tempo.

"Uprowadzona" to bezustanna zabawa regułami gatunkowymi, począwszy od postaci głównego bohatera. Bryanowi bliżej jest do wypalonego agenta niż do Jamesa Bonda...

To prawda, najciekawsza jest w nim odmienność i wrażliwość. Pomimo jego doświadczenia w służbach specjalnych, o którym dowiadujemy się dość późno, okazuje się mało elastycznym ojcem. To cecha kluczowa dla dalszego rozwoju akcji. Bryan wydaje się dość zrzędliwym ojcem, ale gdy wyruszy do akcji, staje się prawdziwą maszyną do zabijania. Mimo to nie zmienia się w Jamesa Bonda, walczy w stylu, jaki przystoi człowiekowi w jego wieku.

Jaki ma to wpływ na sceny akcji?

Liam Neeson musiał wziąć udział w niezliczonych próbach, gdyż zależało mi na tym, żeby sam wykonywał większość z wyczynów kaskaderskich. Oczywiście to nie on skacze z mostu, ani nie rzuca się na dachy samochodów, ale po wielu godzinach spędzonych na nauce choreografii, to on wystąpił we wszystkich scenach walk. Miał o tyle trudniejsze zadanie, że nie chciałem stosować skomplikowanych trików z kamerą, aby przyśpieszyć akcję. Liam naprawdę musiał nauczyć się walczyć na śmierć i życie.

Rozumiemy wstrząs, jaki przeszedł główny bohater, w wyjątkowo brutalnej scenie torturowania porywacza. Jak daleko był Pan w niej gotów pójść?

To niewątpliwie bardzo mocna scena pod względem wizualnym, ale pojawia się w nieprzypadkowym miejscu. Bryan odnalazł właśnie ciało przyjaciółki swojej córki, która umarła z przedawkowania narkotyków. To powoduje w nim wstrząs, budzi się w nim ciemna strona mocy, ojcowskie instynkty biorą górę nad całą resztą. Ta scena ma szokować, choć zadbałem, aby nie posunąć się zbyt daleko.

Sekwencja porwania relacjonowana przez telefon komórkowy jest prawdziwym punktem wyjściowym filmu. Jak była kręcona?

Na początku nakręciliśmy ją z punku widzenia Liama Neesona w Los Angeles. Maggie Grace znajdowała się w pokoju obok i reagowała zgodnie z wymogami scenariusza, co pozwoliło Neesonowi odegrać tę scenę w jednym, nieprzerwanym ujęciu. Chronologiczna rejestracja dała mi dużo większą swobodę przy kręceniu dalszych scen w Paryżu.

Liam Neeson znany jest z wielkiego zaangażowania, z jakim traktuje swoje role.

Owszem, pracuje w wielkim skupieniu. Gdy już uzgodnimy wszystkie szczegóły sceny, nie lubi, gdy spowalniają go przeszkody mechaniczne. Liam daje z siebie wszystko przy minimalnej liczbie powtórek. Nikt inny nie nadawał się do tej roli. Liam jest prawdziwym żywiołem: ma 1,95 m wzrostu, a przy tym jest niezwykle wrażliwy. Na pierwszy rzut oka nie podejrzewamy jednak, że drzemie w nim taki potencjał zabijania.

Czy doświadczenie telewizyjne Maggie Grace przydało się na planie?

Maggie jest niebywale profesjonalna, a telewizja nauczyła ją ciężkiej, precyzyjnej i szybkiej pracy. Zna wszystkie tajniki pracy na planie, co czyni z niej wytrawną aktorkę.

Czy Pana doświadczenie operatorskie nadal wpływa na przebieg pracy na planie?

Trzeba by zapytać "drugiego" operatora "Uprowadzonej", czyli Michela Abramowicza! Na pewno daje się to odczuć, bo trzymam wyraźną kontrolę nad wszystkim. Na przykład nadal sam planuję wszystkie ujęcia. Praca operatora już mi jednak nie wystarcza. Nie zmienia to faktu, że ufałem Michelowi we wszystkim i razem omówiliśmy jaki styl powinniśmy nadać zdjęciom. I tak nie chciałem pokazać przeestetyzowanego obrazu Paryża, lecz coś surowego, nieoświetlonego w żaden dodatkowy sposób, czyli najbardziej bliskiego realiom.

To musiało nastręczyć szeregu kłopotów w licznych scenach rozgrywających się w nocy.

Na pewno niełatwo było je oświetlić, żeby widz tego nie wyczuł. W tych sekwencjach często pomocna okazywała się kamera cyfrowa. Nie udało jej się zastosować chociażby w sekwencji na placu budowy, bo nie pozwolił na to szereg wstrząsów, które bardzo źle znosi taki sprzęt.

Czy "Zakładnik" Michaela Manna otworzył filmowcom drogę do stosowania cyfrówki w scenach nocnych?

To w istocie pierwsza, niezwykle udana próba zastosowania tej techniki do realistycznego ukazania wielkomiejskiej nocy.

Pana Paryż jest pełen kontrastów, od miejsc powszechnie znanych do rzadko oglądanych widoków, jak Porte de Clichy. Czym kierował się Pan dokonując ich wyboru?

Chciałem za wszelką cenę uniknąć pokazywania pocztówkowej stolicy. Nie chciałem stereotypowo prezentować bohatera pozującego do zdjęć na tle Wieży Eiffla, ale każdy widz miał bez trudu zorientować się, gdzie rozgrywa się akcja. Doszło do tego, że kręciliśmy w dzień po wyborach prezydenckich, w samym środku defilady zwycięskiego Sarkozy’ego, między barierkami ustawionymi przez służby bezpieczeństwa.

Jak planuje się tak charakterystyczną sekwencję, jak pościg po ulicach Paryża, gdy wszyscy pamiętają klasyczną scenę z "Tożsamości Bourne’a"?

Faktycznie wszyscy widzowie doskonale ją pamiętają. Postanowiliśmy zatem wszystko skomplikować i kręcić ją w nocy tak, aby niczego nie zniszczyć. A właściwie niszczyliśmy, ale tak żeby nic nie było widać! Bardziej zależało nam na ukazaniu prędkości i fachowości kierowców niż rozbijaniu samochodów.

Czy stosuje Pan storyboardy?

Rysuję je, ... ale potem w ogóle ich nie używam! Storyboard to podstawa do rozmyślań, dzięki której można łatwo komunikować swoje pomysły reszcie ekipy. Pozostają jednak obrazem martwym, a na planie trzeba dostosować się do realiów. "Uprowadzona" nie wymagała złożonego procesu postprodukcji, wszystkie wybuchy rejestrowaliśmy właściwie "na żywo". Mogłem sobie więc pozwolić na pewną dozę elastyczności.

Pana postać poznajemy w "Uprowadzonej" w dość oryginalny sposób, jak na film akcji, a mianowicie jako ojca całkowicie oddanego córce, a nie jako byłego agenta służb specjalnych. Co Pana przekonało do roli Bryana, który bliższy jest antybohaterom niż Jamesowi Bondowi?

Chciałem zagrać w thrillerze, który połączy zawrotne tempo z mocnym emocjonalnym wydźwiękiem. Od razu widzimy, że Bryan ubóstwia swoją córkę. Poza tym, choć nigdy nie marzyłem o zagraniu Jamesa Bonda, przyjemnie jest móc wpakować magazynek w zwyrodnialców i jeździć niczym kierowca Formuły 1. Zależało mi także na współpracy z Lukiem Bessonem, którego od dawna cenię.

Większość postaci, które Pan zagrał, imponuje fizycznością, ale także duchem: czy to Pana znak firmowy?

Trudno mi to oceniać na chłodno, gram w zgodzie z moją naturą i szczerze powiedziawszy nigdy nie rozmawiałem z Pierrem Morelem, dlaczego przyjąłem tę rolę. Prawdą jest natomiast to, że automatycznie wybieram role o dużej gamie emocji, ludzi z krwi i kości, co jest także przypadkiem Bryana.

Pracował Pan między innymi z Martinem Scorsese, Stevenem Spielbergiem, George’em Lucasem i Ridley’em Scottem. Czy perspektywa współpracy z młodym twórcą jest dodatkową zachętą?

Proszę mi wierzyć, że Pierre Morel w żadnym stopniu nie jest nowicjuszem. Pracuje przy filmach od wielu lat i ma na koncie pokaźny dorobek, zwłaszcza jako operator. Byłem pod wielkim wrażeniem oryginalnej "13 dzielnicy". Zapowiadała wielki talent reżyserski, niezwykłe wyczucie rytmu i energię, którą potem odnalazłem na planie "Uprowadzonej". Spodobało mi się także, że Morel sam planuje ujęcia.

Czy trudno jest się emocjonalnie przygotować do roli ojca, któremu porwano córkę?

Ojcu trudno wyobrazić sobie coś gorszego. Wyobrażamy sobie, co moglibyśmy zrobić porywaczowi i łatwo się domyślić, że nie szczędzilibyśmy sił, by odnaleźć własne dziecko. Było to o tyle ciekawsze dla mnie, że jestem przeciwny stosowaniu przemocy, a zwłaszcza takiej, jakiej używa Bryan w filmie. Ten film stawia go w sytuacji typu "albo on albo ja" i dlatego posuwa się do ostateczności.

Jak to możliwe, że Pana bohater jest w separacji z tak piękną kobietą jak Famke Janssen?

To rzeczywiście przepiękna kobieta, ale proszę pamiętać, że to ona odeszła od mojego bohatera!

Jakiemu treningowi musiał się Pan poddać przed zdjęciami do filmu?

Długo się przygotowywałem, mimo że zazwyczaj staram się utrzymywać niezłą formę. Po prostu musiałem zintensyfikować ćwiczenia. Sceny akcji są z zasady najtrudniejsze, trzeba zwrócić uwagę na to, jak się poruszać i nie tracić partnera z oczu. To wymaga wielkiej energii, a przy tym wymaga sporego poczucia bezpieczeństwa. Za każdym razem jest to wielkie wyzwanie techniczne.

Czy walka wręcz daje jakąś wyjątkową przyjemność?

O tak, wtedy budzi się w nas mały chłopiec. Przy udziale kaskaderów całość zmienia się w balet, który wykonujemy z niekłamaną przyjemnością.

Jak pracowało się z francuską ekipą, co zdarzyło się Panu po raz pierwszy?

Najważniejsza różnica to silna reprezentacja kobieca. Bardzo pomaga mi współpraca kobiet z mężczyznami na planie, ale w filmach amerykańskich i angielskich zdecydowanie przeważają mężczyźni. Podobały mi się też bardziej cywilizowane godziny pracy we Francji. Dzień zdjęciowy przedzielony treningami był wyczerpujący, ale mieliśmy za to całą noc, aby odpocząć. Nie wspominając o rozkoszowaniu się paryskim życiem...

Liam Neeson (Bryan)

2008 – "Uprowadzona" ("Taken")
2008 - "Opowieści z Narnii: Książe Kaspian" ("The Chronicles of Narnia: Prince Caspian")
2006 – "Śniadanie na Plutonie" ("Breakfast on Pluto")
2006 – "Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa" ("The Chronicles of Narnia: The Lion, the Witch and the Wardrobe")
2005 – "Batman: Początek" ("Batman Begins")
2005 – "Królestwo niebieskie" ("The Kingdom of Heaven")
2003 – "To właśnie miłość" ("Love Actually")
2003 – "Gangi Nowego Jorku" ("The Gangs of New York")
2002 – "K-19"
2002 – "Gwiezdne wojny: Atak klonów" ("Star Wars: The Attack of the Clones")
1999 – "Nawiedzony. Niektóre domy rodzą się złe" ("The Haunting")
1999 – "Gwiezdne wojny: Mroczne widmo" ("Star Wars: The Phantom Menace")
1997 – "Michael Collins"
1995 – "Rob Roy"
1994 – "Lista Schindlera" ("The Schindler’s List")
1992 – "Mężowie i żony" ("Husbands and Wives")
1990 – "Człowiek ciemności" ("Darkman")
1986 – "Misja" ("The Mission")
1985 – "Bunt na Bounty" ("Bounty")
1981 – "Excalibur"

Maggie Grace (Kim)

25-letnia aktorka pojawia się przed kamerą już od 7 lat, głównie w produkcjach telewizyjnych. Zanim cały świat poznał ją za sprawą roli Shannon Rutherford w "Zagubionych" ("Lost"), Grace występowała także w serialu "CSI: Kryminalne zagadki Miami". Pierwszą ważną rolę kinową zagrała w remake’u "Mgły" w reżyserii Ruperta Wainwrighta. Inne popularne występy to "Rozważni i romantyczni – Klub miłośników Jane Austen" oraz "Suburban Girl" z Aleckiem Baldwinem i Sarah Michelle Gellar.

Famke Janssen (Lenore)

Modelka pochodząca z Holandii, która po licznych występach telewizyjnych w latach 90. Zdobyła wielką popularność rolą przeciwniczki Jamesa Bonda w "Goldeneye". Specjalizuje się w kinie gatunkowym, o czym świadczą przeboje "Oni" i "Dom na przeklętym wzgórzu", ale często gra u mistrzów kina, takich jak Robert Altman ("Fałszywa ofiara") i Woody Allen ("Celebrity"). Miliony, zwłaszcza młodych, widzów kinowych cenią ją za rolę Jean Gray w trylogii "X-Men". Telewidzowie kojarzą ją natomiast z drugiego i trzeciego sezonu serialu "Bez skazy".

Pierre Morel (reżyseria)

jako reżyser:

2009 – "The Messenger"
2008 – "Uprowadzona" ("Taken")
2004 – "13 dzielnica" ("Banlieu 13")

jako operator:

2007 – "Taxi4"
2006 – "Miłość i inne nieszczęścia" ("Love and Other Disasters")
2005 – "Człowiek pies" ("Danny the Dog")
2004 – "L’Américain"
2002 – "Transporter" ("The Transporter")

Luc Besson (producent, współscenarzysta)

Urodzony w 1959 roku syn instruktorów nurkowania, który w wyniku wypadku przeżytego w wieku 17 lat porzucił zainteresowanie biologią na rzecz telewizji i kina. W wieku 19 lat wyjechał do Hollywood, którego wpływ do dziś wielu krytyków wskazuje w jego filmach. W 1980 roku został asystentem reżysera, nakręcił kilka teledysków. Na podstawie jednego z nich nakręcił w 1983 roku swój debiut pełnometrażowy, dramat science fiction "Le Dernier Combat", uhonorowany nominacją do Cezara. Jednocześnie otworzył własną firmę produkcyjną "Films of the Wolf".

Jego kolejny film "Subway" (1985), z udziałem Christophe’a Lamberta i Isabelle Adjani szybko zdobył miano kultowego. Jeszcze większym uznaniem cieszył się "Wielki błękit" (1988), obrazujący fascynację reżysera postacią nurka Jacquesa Mayola. Pasmo przebojów kasowych po obu stronach Atlantyku kontynuowała "Nikita" (1990), w której Anne Parillaud, u boku Jeanne Moreau i Jeana Reno, zagrała kobietę wynajętą jako zabójczynię przez służby specjalne. W 1991 roku premierę ma podwodny dokument "Atlantis", w 1994 roku powstaje wielki przebój, także polskich kin, "Leon zawodowiec" z popisowymi rolami Jeana Reno, Gary’ego Oldmana i debiutującej na pierwszym planie Natalie Portman.

Największym sukcesem kasowym reżysera okazało się widowisko science fiction "Piąty element" (1997), w którym zagrali Bruce Willis, Milla Jovovich i Gary Oldman. W 1999 roku Besson wyreżyserował najdroższą produkcję w historii europejskiej kinematografii – "Joannę d’Arc" z Millą Jovovich w tytułowej roli. W ostatnich latach Besson koncentruje się na produkcji, polscy widzowie mieli okazję podziwiać popularną serię komedii sensacyjnych "Taxi", ale także filmy nowej firmy reżysera Europacorp takie jak "Pocałunek smoka" czy "Transporter". Wyprodukowany przez Bessona debiut reżyserski Gary’ego Oldmana "Nic doustnie" przyniósł mu nagrodę Brytyjskiej Akademii Filmowej. Twórca "Wielkiego błękitu" coraz częściej tworzy scenariusze, przed "Człowiekiem psem" napisał m.in. sequel do "Purpurowych rzek" – "Aniołowie apokalipsy". W 2006 roku Besson z sukcesem wprowadził na ekrany kin swoją pierwszą animację 3D "Artur i Minimki", której sequele będą miały premiery w 2009 i 2010 roku.

Robert Mark Kamen (współscenarzysta)

2008 – "Uprowadzona" ("Taken")
2005 – "SexiPistols" ("Bandidas")
2005 – "Danny the Dog"
2002 – "Transporter" ("The Transporter")
2001 – "Pocałunek smoka" ("Kiss of the Dragon")
1997 – "Piąty element" ("The Fifth Element")
1995 – "Spacer w chmurach" ("A Walk in the Clouds")
1994 – "Karate Kid IV" ("The Next Karate Kid")
1992 – "Gladiator"
1992 – "Zabójcza broń 3" ("Lethal Weapon 3")
1989 – "Karate Kid III" ("The Karate Kid Part III")
1986 – "Karate Kid II"
1981 – "Szkoła kadetów" ("Taps")

Michel Abramowicz (zdjęcia)

2008 – "Uprowadzona" ("Taken")
2005 – "Imperium wilków" ("L’Empire des loups")
2003 - "Najlepszy z najlepszych" ("Michel Vaillant")
2002 – "Zimny pot" ("Sueurs")
2000 – "Kapitanowie kwietnia" ("Capitaes de Abril")
1993 – "Wiatr ze wschodu" ("Vent d’est")

Nathaniel Mechaly (muzyka)

2008 – "Uprowadzona" ("Taken")
2007 – "Le Dernier gang"
2007 – "The Secret"
2006 – "Zakochany Paryż" ("Paris, je t’aime")
2005 – "Revolver"
2005 – "Czarna skrzynka" ("La Boite noire")

Frédérick Thorval (montaż)

2008 – "Uprowadzona" ("Taken")
2005 – "SexiPistols" ("Bandidas")
2005 – "Angel-A"
2004 – "13 dzielnica" ("Banlieu 13")

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC