FILM

Oczy Julii (2010)

Ojos de Julia, Los
Inne tytuły: Julia's Eyes

Pressbook

Największy przebój hiszpańskiego kina ostatnich lat. Zbierający entuzjastyczne recenzje thriller twórców hitowego „Sierocińca” i „Labiryntu Fauna” to nastrojowy, a jednocześnie mrożący krew w żyłach thriller, porównywany do “Milczenia owiec” i najlepszych dokonań Hitchcocka.

Gdy w tajemniczych okolicznościach ginie piękna, odzyskująca po długiej chorobie wzrok Sara, jej siostra bliźniaczka Julia (w obie postaci wciele się Belén Rueda, znana z pamiętnych ról w „Sierocińcu” i “W stronę morza”) nie może uwierzyć w sugerowane przez policję samobójstwo. Mimo próśb męża (Lluís Homar, „Przerwane objęcia” Pedro Almodovara), którego łączyła z Sarą zastanawiająco bliska więź, kobieta postanawia na własną rękę zbadać przyczyny śmierci siostry. Wkrótce, ku swojemu przerażeniu, Julia odkryje, że sama zaczyna tracić wzrok, a każdy jej krok w narastających ciemnościach obserwuje zagadkowa postać, która nie zostawia po sobie żadnego śladu…

Julia odnajduje w piwnicy domu powieszone ciało swojej bliźniaczki Sary. Choć wszystko wskazuje na samobójstwo, kobieta intuicyjnie czuje, że jej siostra została zamordowana i jest zdeterminowana, by tego dowieść. Zagłębiając się w mroczny świat ostatnich dni zmarłej wyczuwa, że ktoś ją obserwuje. Ktoś, kto może jej sprawić straszną krzywdę. Pozbawiona wzroku po przeszczepie siatkówki, zamknięta w domu swojej siostry Julia czuje, że wpadła w pułapkę niczym z nocnego koszmaru, z którego nie może się przebudzić. Czy uda jej się przetrwać?

Film rozgrywa się na cienkiej linii oddzielającej widoczne od niewidzialnego, rzeczywiste i nierealne, to, co widzimy od tego, co możemy sobie wyobrazić. Czyni to poprzez umieszczenie bohaterki w sytuacjach ekstremalnych, zmuszając ją do rozwiązywania zagadki. Julii udaje się dopasować do siebie kolejne elementy układanki i zaczyna zdawać sobie sprawę, że wokół niej dzieje się coś strasznego. Coś, czego nikt inny nie dostrzega. Nabiera świadomości, że jest całkiem samotna w obliczu straszliwego zagrożenia.

Wykorzystując formułę thrillera, film „Oczy Julii”, opowiada historię kobiety, która musi poradzić sobie ze świadomością nadchodzącej utraty wzroku. Ta opowieść jest jak wyścig z czasem, w którym każde zdarzenie skrywa kolejny mały klucz do rozwikłania tajemnicy i ma na celu zaangażowanie widzów, stawiając ich w położeniu głównej bohaterki. Oczy Julii są ich oczami. Widzą i czują to, co ona. I boją się także tego samego. Dzięki temu zaangażowaniu popychani są w kierunku formalnej i emocjonalnej granicy, za którą w mroku kryje się przerażająca odpowiedź.

„Oczy Julii” to podróż w głąb mrocznej psychiki kobiety, która jest zmuszona stanąć twarzą w twarz ze swoimi najbardziej intymnymi lękami...

„Oczy Julii” to dużo więcej, niż tylko „rodzinne spotkanie” grupy ludzi, którzy pracowali razem przy „Sierocińcu”. Ten film to coś cudownego. To bardzo klasyczne, a jednocześnie niezwykle nowoczesne, przewrotne i pomysłowe połączenie klimatów Borgesa, Hitchcocka i giallo. Naładowany emocjami, wrażliwy i perfekcyjny film „należy” do reżysera, scenarzystów i odtwórczyni głównej roli, ale tak naprawdę jest w nim cząstka każdego członka ekipy. Parafrazując Szekspira “Widzieć czy nie widzieć: oto jest pytanie” - Julia doświadcza mrocznego przejścia, co zmusza ją do konfrontacji z własnymi pragnieniami i ograniczeniami. Rozumie, że to czego poszukuje, to nie tylko wzrok, ale także sposób postrzegania. Fizyczny akt „widzenia” nie stanowi cudu. Jest nim wiedza o tym, jak patrzeć. Jako reżyser Guillem Morales posiada instynktowną wiedzę na temat sytuacji bohaterki. Jestem bardzo dumny z faktu uczestniczenia w tej pięknej opowieści.

Sposób prowadzenia narracji i nieoczekiwane zwroty akcji uczyniły ten film kolejną cudowną przygodą po „Sierocińcu”, w której wziąłem udział współpracując z firmą producencką Rodar y Rodar. Moja praca z Rodar y Rodar zawsze przynosiła wspaniałe rezultaty, bowiem skupiamy się na tym, by wydobyć jak najwięcej energii z takich osób jak Belén Rueda czy pełen pomysłów i sił Guillem Morales. „Oczy Julii” to prawdziwe objawienie bogactwa jego talentu” - mówi o filmie pełniący rolę producenta Guillermo Del Toro.

„Oczy Julii” to twój drugi film. Jakie różnice dostrzegasz między nim, a swoim debiutem?
Drugi film jest zawsze ważniejszy niż pierwszy. Nie możesz sobie pozwolić na popełnienie żadnych błędów. Przy „Oczach Julii” czułem właśnie tego typu odpowiedzialność. Musisz wymagać więcej od siebie i ekipy, a jeśli do tego projekt jest większy niż twój pierwszy film, to jego realizacja jest jeszcze poważniejszym wyzwaniem. Przy „Oczach Julii” moim głównym celem było zapewnienie widzom rozrywki, pozbawienie ich tchu i zapewnienie emocji rodem z rozpędzonej górskiej kolejki, która nie zatrzyma się aż do końca filmu. Mimo, że „Oczy Julii” są produkcją skierowaną do starszej publiczności, niż mój debiut, miałem dużo więcej zabawy realizując ten właśnie film.

Pozostałeś jednak wierny gatunkowi thrillera...
Lubię thrillery i dobrze się czuję realizując je. To nie prawda, że gatunek cię ogranicza. Thriller może być przerażający, ludzki, ekscytujący i pełen emocji. Możesz opowiedzieć każdy rodzaj historii, lecz ze względu na to, że ma z tego wyjść thriller wiesz, że musi być ona opowiadana tak, by chwycić widza od samego początku. Dobra historia , która dodatkowo zawiera napięcie i suspens staje się dwa razy lepsza.

Skąd wziął się pomysł na „Oczy Julii”?
Miałem w głowie wizję kobiety z zabandażowanymi oczami po operacji. Opatrunku nie wolno jej zdjąć przed upływem dwóch tygodnik - jeśli zdejmie go wcześniej, efekt operacji zostanie zaprzepaszczony. W jakiś sposób czułem, że mimo zabandażowanych oczu, ta kobieta zacznie dostrzegać pewne rzeczy wyraźniej niż inni. Na początku wiedziałem tylko tyle, ale byłe przekonany, że kryje się za tym interesująca historia.

Powstało wiele filmów, których bohaterką jest niewidoma kobieta...
Oczywiście, że jest dużo filmów o niewidomych kobietach, bądź z niewidomymi bohaterami. Ale niekoniecznie wiele takich, które opowiadają o tym, co czuje ktoś, kto ma świadomość tego, że traci wzrok i będzie skazany na życie w świecie ciemności. „Oczy Julii” nie są filmem o niewidomej kobiecie, lecz o kobiecie, która ślepnie. Ale zanim na zawsze straci wzrok, zobaczy rzeczy, jakich dotychczas nie widziała – zarówno piękne, jak i straszne.

Jak udało się namówić do współpracy Guillermo del Toro?
Spotkaliśmy się z Guillermo jakiś czas temu w Londynie. Przedstawiłem mu mój pomysł i momentalnie zyskałem jego wsparcie. Wspaniałe było to, że on uwierzył w tę historię zanim jeszcze powstał scenariusz. Zachęcił nas do otwierania kolejnych drzwi do tej opowieści i sprawdzania, co się za nimi kryje. Nauczyłem się od niego wsłuchiwania we wszystkie pomysły, nawet jeśli pochodzą one z mojego własnego wnętrza.

Wcześniej nad scenariuszami pracowałeś samodzielnie, „Oczy Julii” powstały we współpracy z Oriolem Paulo. Dlaczego zdecydowałeś się na takie rozwiązanie?
Pisanie z kimś jest lepsze, niż robienie tego samotnie. Bardziej kreatywne, zabawne i konstruktywne. Nie jest to łatwe, trzeba mieć dużo szczęścia, by znaleźć kogoś, z kim dogadujesz się zarówno na płaszczyźnie twórczej, jak i w kontaktach osobistych. „Oczy Julii” to z pewnością nie ostatni projekt jaki zrobiliśmy razem.

Scenariusz pełen jest niespodziewanych zwrotów akcji i tzw. ‘coups de théâtre’ czyli nieoczekiwanych rozwiązań. To niezbędne elementy dobrego thrillera?
Oczywiście. To ważne, by historia została opowiedziana w jak najbardziej ekscytujący sposób. By odpowiednio dawkować istotne informacje, tak, by widz był trzymany w napięciu do ostatniej klatki filmu.
Estetyka filmu jest nieco zaskakująca. Udało się wam odejść od gotyckiej atmosfery zachowując jednocześnie teatralny aspekt thrillera.
To była jedna z tych twórczych decyzji, z których jestem niezwykle dumny. Łatwo byłoby nadać temu filmowi atmosferę gotycką, ale chcieliśmy spróbować czegoś innego, bardziej niepokojącego. W rzeczywistości „Oczy Julii” wzorowane były bardziej na grach wideo, niż na filmach. Chciałem by cała ekipa przesiąkła klimatem z moich ulubionych gier. To ten rodzaj estetyki, który stwarza niesamowitą atmosferę i doskonale opisuje świat, w którym nie występuje żaden rodzaj piękna.

Jednym z wyróżników filmu, jest praca kamery...
Poświęciłem temu elementowi wiele uwagi. Praca kamery odgrywa bardzo ważną rolę, szczególnie gdy nie stawiasz na nagromadzenie efektów specjalnych, które zrobią wrażenie na publiczności. Planowanie poszczególnych ujęć i scen klatka po klatce daje ci możliwość pokazania emocji bohaterów tak, by widz poczuł się uwiedziony.

Dlaczego wybrałeś do głównej roli Belén Ruedą?
Kiedy spotkałem Belén, od razu wiedziałem, że posiada ona blasku przynależny wielkim gwiazdom, który sprawia, że się w niej zakochujesz. Kiedy skończyliśmy wspólne czytanie scenariusza, podniosła wzrok i zobaczyłem, że jej oczy są oczami Julii. Belén jest piękna i utalentowana – te dwie cechy nieczęsto idą w parze. Ale przede wszystkim jest wielkoduszna, co czyni ją wspaniałym towarzyszem na długie podróże. A ponieważ film to właśnie rodzaj dalekiej wyprawy, Belén to wymarzona aktorka dla każdego reżysera.

A czym się kierowałeś angażując Lluísa Homara?
Grana przez Belén postać potrzebuje opiekuńczego męża, zaś bohater, w którego wcielił się Homar pragnie kobiety, którą mógłby pokochać. Razem stworzyli wspaniałą parę. Ich współpraca zaowocowała niezwykle wiarygodną relacją dwójki ludzi. Praca z Lluisem to duża przyjemność, a także konieczność planowania każdego elementu sceny z chirurgiczną precyzją.

Film opowiada o kobiecie, która traci wzrok. Czy to nie zbyt smutna i straszna opowieść?
Utrata czegokolwiek zawsze jest przerażająca. Czy będą to rzeczy materialne, bliscy ludzie czy też uczucia. Brak zawsze wywołuje smutek. A smutek jest czymś strasznym. Ale strata czegoś najczęściej wiąże się z pojawieniem się czegoś innego. I właśnie na tym należy się skoncentrować. Utrata wzroku nie jest czymś przyjemnym, ale nie znaczy wcale że absolutnie wszystko się wtedy kończy. To rodzaj transformacji - jeśli spojrzymy na nią z ewolucyjnego punktu widzenia, dostrzeżemy także jej pozytywny aspekt. Ważny jest więc nasz stosunek do zmiany. I na tym właśnie polega podróż Julii.

Innymi słowy najważniejszym aspektem filmu jest wizja?
Film „Oczy Julii” skupia się wokół zagadnienia postrzegania. Co oznaczy widzieć, a czym jest bycie widzianym – akt ten ma charakter dwustronny. W naszym społeczeństwie są rzeczy zauważalne i niedostrzegalne. Musimy nauczyć się dostrzegać je wszystkie, patrząc i wykorzystując do tego coś więcej niż tylko oczy.

Belén Rueda jest jedną z najciekawszych współczesnych aktorek hiszpańskich. Międzynarodowy rozgłos przyniósł jej nagrodzony Oscarem dla najlepszego obrazu nieanglojęzycznego film Alejandro Amenábara „W stronę morza”. W 2007 roku zagrała główną rolę w „Sierocińcu” J. A. Bayony, który okazał się hitem hiszpańskiego box office’u zarabiając ponad 75 milionów dolarów. Swoje pierwsze spotkanie z twórcą „Oczu Julii” Belén opisuje jako: "Odkrywcze. Jego wszechświat leży między twardą i brutalną rzeczywistością a fantazją ocierającą się o poezję. „Oczy Julii” to podróż poprzez zmysły, które stają się bardziej intensywne, kiedy jeden z nich - wzrok - znika. Emocje rosną, gdy ciemność staje się rzeczywistością ... film stara się przekazać nam, co kryje się pośród niedostrzegalnych obrazów.”

Lluís Homar ma na swoim koncie współpracę z najbardziej utytułowanymi hiszpańskimi reżyserami m.in. Vicentem Arandą, Manuelem Gómezem Pereirą, Julio Medemem i Pedro Almodóvarem, dzięki którego „Złemu wychowaniu” zaistniał na arenie międzynarodowej. W 2006 roku wcielił się w rolę papieża Alexandra VI w filmie Antonio Hernándeza o rodzinie Borgiów. W 2009 mogliśmy natomiast oglądać go u boku Penélopy Cruz w kolejnym filmie Almodóvara – „Przerwane objęcia”.
“Styl „Oczu Julii” jest po prostu doskonały. Dzięki współpracy reżysera z operatorem Óscarem Faura i dyrektorem artystycznym Balterem Gallantem film wygląda niesamowicie od strony wizualnej i wykracza daleko poza ramy gatunku. Sposób w jaki Guillem Morales prowadzi aktorów jest po prostu imponujący. Rola Isaaca okazała się niezapomnianym przeżyciem. Bardzo się cieszę, że mogłem wziąć udział w pracach nad tym filmem” – wspomina.

Guillermo Del Toro urodził się 9 października 1964 roku w Guadalajarze, w Meksyku. Już w dzieciństwie bardzo interesował się kinem, a w szczególności filmami fantasy i gotyckimi horrorami. W wieku 8 lat Del Toro zaczął kręcić pierwsze krótkie filmy na taśmie Super 8. Chodził wtedy do szkoły prowadzonej przez jezuitów i marzył o zawodzie reżysera. Swoją karierę filmową młody Del Toro rozpoczął jednak od wyjazdu do Stanów Zjednoczonych na kursy charakteryzacji, później zaś założył własną firmę Necropia, specjalizującą się w efektach specjalnych. Jako spec od efektów Del Toro wziął udział w realizacji ponad 20 filmów fabularnych, aby wreszcie samemu stanąć za kamerą w roku 1992 realizując film „Cronos”. Po debiucie Del Toro przeniósł się do Hollywood gdzie nakręcił horror „Mutant”, a następnie sequel filmu Stephena Norringtona z Wesleyem Snipesem w roli głównej - „Blade - Wieczny łowca 2”, który odniósł błyskawiczny i niespodziewany sukces. Umożliwił on reżyserowi realizację kolejnej adaptacji komiksu - tym razem „Hellboya” Mike'a Mignoli. Film ten jest powszechnie uznawany za jedną z najlepszych adaptacji komiksu w historii kina. Kolejnym filmem, wraz z którym Del Toro przeniósł się do Hiszpanii, był „Labirynt Fauna”. Ten całkowicie oryginalny pomysł dojrzewał w głowie reżysera przez ponad 20 lat i został zgodnie okrzyknięty przez widzów i przez krytykę jako niezwykle złożone arcydzieło, unikalne we współczesnym kinie. Kolejnym sukcesem del Toro, tym razem w roli producenta, był „Sierociniec” w reżyserii Juan Antonio Bayona.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC