Linda i George są małżeństwem, które właśnie zakupiło studio, czy raczej - jak wyjaśnia kobieta z agencji nieruchomości - mikroloft w najlepszej dzielnicy Nowego Jorku. Niestety, małym, ciasnym, ale własnym nie mogą się długo cieszyć, bowiem on traci pracę, a ona nie dość, że przez rok zarobiła 800 dolarów, to jej dokument o pingwinach z rakiem jąder nie zainteresował stacji. Zdesperowana para wyprowadza się do Atlanty do niesłychanie irytującego brata George'a i jego nieszczęśliwej żony, szczęśliwie posiadającej maszynę do robienia margarity. Stamtąd jednak szybko uciekają i przenoszą się do komuny, na którą przypadkiem trafili po drodze.

"Raj na ziemi" to mocno szablonowa komedia. Mieszczuchy na wsi muszą zmierzyć się z owieczką w walizce czy koniem w pokoju, a, że mieszkają jeszcze z hippisami, czekają ich atrakcje w postaci nudystów, halucynacji i samodzielnego porodu. Oczywiście, z takich konfrontacji muszą wyniknąć zabawne sytuacje, szczególnie, że w domu nie ma drzwi. Poza zagrzewającym do seksu z ponętną Evą monologiem w wykonaniu Geoorge'a, niewiele tu świeżych pomysłów, co jednak nie przeszkadza w dobrej zabawie w trakcie seansu.

Film Davida Waina jest z kategorii "nie zaszkodzi zobaczyć". To obraz wypełniony kliszami, przerysowanymi stereotypami i wielokrotnie powielanymi pomysłami, ale można się pośmiać, nauczyć klaskać w nieagresywny sposób i popatrzeć na Jennifer Aniston, która nawet w zupełnie nieseksownych ciuchach wygląda ponętnie. A mając w pamięci wyprawę na wieś Sarah Jessica Parker i Hugh Granta ("Słyszeliście o Morganach"?), okazuje się, że to naprawdę znośna komedia.