Już od kilku ładnych lat dystrybutorzy wprost zasypują widzów propozycjami filmowymi dla młodych widzów. Wybór jest tak ogromny, że naprawdę można się w tym wszystkim pogubić. Podczas gdy kojarzone do tej pory z dzieciakami kino superbohaterskie dojrzewa i często przestaje się dla najmłodszych nadawać, z każdej strony zalewają nas wszelkiego rodzaju animacje i filmy familijne, których przytłaczająca ilość rzadko idzie w parze z jakością. A jednak, w morzu kiczu i głupoty nadal można znaleźć obrazy wartościowe. “Chłopiec z burzy” jest jednym z piękniejszych przykładów, jakiego było dane mi ostatnio doświadczyć.