FILM

Zaplątani (2010)

Tangled
Inne tytuły: Rapunzel

Pressbook

Komediowa baśń o wartkiej akcji. Flynn, czarujący młody awanturnik, znajduje schronienie w opuszczonej wieży. Zastaje tam piękną i pełną temperamentu Roszpunkę, która czyni go swym więźniem. Dziewczyna, wychowywana przez Matkę Gertrudę i odizolowana od świata, ma niezwykle długi magiczny warkocz i bardzo chce się wyrwać z odosobnienia. Dobija targu z Flynnem, po czym razem wyruszają w niebezpieczną podróż. W towarzystwie konia Maksimusa i nadopiekuńczego kameleona Pascala przeżywają mnóstwo przygód.

Opowieść o Roszpunce (Rapunzel) ukazała się po raz pierwszy drukiem w zbiorze braci Grimm opublikowanym w 1812 roku „Kinder – und Hausmärchen“. Na podstawie wieloletnich badań nad podaniami, mitami i opowieściami ludowymi, ci słynni badacze folkloru, a zarazem obdarzeni niepospolitym talentem narracyjnym autorzy, opracowali zbiór baśni, które szybko stały się klasyką na całym świecie. „Roszpunka” jest adaptacją bajki „Persinette” opublikowanej we Francji już w 1698 roku przez Charlotte-Rose de Caumont de La Force (1654–1724). Bardzo zbliżone w treści, choć odmienne w szczegółach, ludowe podania można odnaleźć w całej Europie, między innymi w Grecji i we Włoszech, co udokumentował chociażby Italo Calvino w swej bardzo cenionej antologii „Fiabe italiane” (1956). „Roszpunka” opowiada o kobiecie, która nie mogła sobie odmówić zjedzenia roszpunki (smaczne warzywo, służące m. in. do sporządzania sałatek) z ogrodu złej czarownicy. Ta pozwoliła jej mężowi zbierać roślinę pod warunkiem, że małżeństwo odda jej swe przyszłe dziecko na wychowanie. Gdy urodziła się dziewczynka, czarownica zabrała małą do siebie, a gdy podrosła, uwięziła ją w wieży bez schodów. Wiedźma dostawała się na górę, wspinając po niezwykle długim warkoczu dziewczyny. W końcu, po wielu dramatycznych perypetiach, Roszpunkę uwolnił spod władzy czarownicy królewicz, zauroczony jej śpiewem.

Podania te interpretowano często jako opowieści o wchodzeniu w dorosłość i o niełatwym wyzwalaniu się spod wpływu rodziców. Baśń o Roszpunce chętnie przenoszono na ekran. W ramach telewizyjnej serii „Shirley Temple Theatre” powstał film „Rapunzel” (1958) z Carol Lynley w roli głównej. Shelley Duvall (aktorka znana m. in. z filmów Roberta Altmana) zagrała Roszpunkę w innej telewizyjnej wersji bajki, w ramach cyklu „Faerie Tale Theatre” (1983, reż. Gilbert Cates). W 1988 roku zrealizowano niemiecki telefilm „Rapunzel oder Der Zauber der Tränen” Ursuli Schmanger. Animowaną wersję wyprodukowaną dla kanału Hallmark w 1990 roku, w reżyserii Dona Luska, z Lindą Purl, uznano za zbyt schematyczną. Roszpunka grana przez Pamelę Winslow pojawiła się wśród innych baśniowych postaci w ekranizacji cenionego musicalu Stephena Sondheima „Into the Woods” (TV, 1991, reż. James Lapine). W 2002 roku miał premierę film „Barbie jako Roszpunka” („Barbie as Rapunzel”), z Anjelicą Huston w roli czarownicy. W „Shreku trzecim” („Shrek the Third”, 2007, reż. Chris Miller, Raman Hui) Roszpunka (jako postać epizodyczna) mówiła głosem Mai Rudolph. W disnejowskiej „Zaczarowanej” („Enchanted”, 2007, reż. Kevin Lima) głosu tejże bohaterce udzieliła Emma Rose Lima. Niedawno Niemcy jeszcze raz spróbowali szczęścia, kręcąc „Rapunzel” (TV, 2009, reż. Bodo Furneisen) z Luisą Wietzorek. Większość z tych filmów przeszła jednak bez echa, nie wydobywając z baśni jej intrygujących podtekstów. Temat fascynował twórców od dawna: sam Walt Disney myślał o przygotowaniu filmu o Roszpunce już w latach 40., ale nie był zadowolony ze wstępnych rezultatów.

Warto dodać, że udaną piosenkę zatytułowaną „Roszpunka” nagrał na swym albumie „Cyan” (1996) zespół Closterkeller.

Początkowo nowy animowany film produkcji Disneya miał się nazywać właśnie „Rapunzel”, czyli „Roszpunka”, ale w końcu postanowiono zmienić tytuł na „Zaplątani”. Stało się tak, ponieważ w nowym filmie równie ważny jak Roszpunka jest awanturnik Flynn, którego zadziorny charakter ma przemawiać do wyobraźni chłopców. Producent filmu John Lasseter tak zachwalał nową, pięćdziesiątą już pełnometrażową produkcję animowaną wytwórni Disneya: – W „Zaplątanych” spotkamy mnóstwo zabawnych postaci, ale mamy tu także potężną dawkę akcji i naprawdę wiele serca. Naszym celem było przywołanie najlepszych wzorców: pełnych prawdziwego dramatyzmu, ale także świeżości i humoru. Pragnęliśmy pokazać na ekranie coś, czego jeszcze nie było; dokonać naprawdę harmonijnego połączenia animacji komputerowej i tradycyjnej. Można powiedzieć, że byliśmy po uszy zanurzeni w tradycji, ale nie po to, by się powtarzać, lecz by odkryć nowe terytoria. To nie czcze przechwałki – Lasseter, przybysz ze słynnej wytwórni Pixar, to przecież nie byle kto, lecz kluczowa postać współczesnej animacji, twórca, który jako reżyser stworzył takie filmy, jak „Toy Story” czy „Auta” i który przez lata był mózgiem Pixara, a obecnie jest szefem Disney Animation Studios. Właściwy człowiek na właściwym miejscu – chciałoby się powiedzieć. Chyba nikt tak jak on nie potrafi równie błyskotliwie łączyć fascynacji historią animacji ze śmiałością w poszukiwaniach nowych technicznych rozwiązań. Jego powtarzaną niestrudzenie dewizą jest szacunek dla scenariusza jako podstawy sukcesu dobrego filmu. Opowiadana historia musi być interesująca, powinna korzystać z wypróbowanych wzorców narracyjnych, ale jednocześnie nie może ulegać schematom, by nie popaść w rutynę i nudę. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, ale Lasseterowi udaje się to jak rzadko komu. Roy Conli („Planeta skarbów”, „Dzwonnik z Notre Dame”), producent „Zaplątanych”, podkreślał, że jednym z najważniejszych składników nowego filmu – właśnie w myśl zaleceń Lassetera – są bohaterowie i sytuacja, w której się znaleźli: – To wspaniała opowieść o ludziach, którzy jeszcze nie mają pewności, kim są i na oczach widzów odkrywają swe przeznaczenie. Chcieliśmy przełamać wiele baśniowych stereotypów. Flynn jest dość beztroski, ale to też ktoś, kto z niejednego pieca chleb jadł. Roszpunka to naiwna, acz sprytna młoda dziewczyna, która, w przeciwieństwie do niego, nigdzie nie była i niczego nie dokonała. Ten niespodziewany przybysz zabierze ją w miejsce, gdzie będzie mogła na siebie spojrzeć bardziej przenikliwie. Ona uświadomi mu z kolei jego błędy i pomoże je naprawić. Oboje mają szansę odnaleźć to, co utracili.

Lasseter, po głębokim namyśle, dokonał wyboru reżyserów – Byrona Howarda i Nathana Greno, zdając sobie sprawę, że jubileuszowy film musi być godny wielkich tradycji. – To dwaj niezwykle uzdolnieni młodzi ludzie, jedni z najzdolniejszych, jakich spotkałem – chwalił swych podopiecznych. – Mają wielką świadomość tego, jak należy konstruować opowieść. Ale chyba jeszcze bardziej cenię w nich poczucie humoru. Po raz kolejny Lasseter przytoczył swą ulubioną maksymę mistrza Walta Disneya, którą uczynił i swoim artystycznym credo: – W każdym uśmiechu musi być ukryta łza. Lasseter był też zdania, że ci, których wskazał, są w stanie podołać niezwykłemu wyzwaniu. – Tak naprawdę niczego podobnego jeszcze nie robiliśmy. Nasz nowy film pod wieloma względami wygląda jak tradycyjna disnejowska animacja, ale jest zrealizowany za pomocą najnowszych zdobyczy technik komputerowych i w widowiskowej technice 3D – tłumaczył.

Howard mógł się cieszyć dużym zaufaniem zarówno filmowego studia, jak i Lassetera. To on przecież reżyserował film „Piorun” („Bolt”, 2008), który przyniósł na świecie 300 milionów dolarów zysków, zdobył też nominację do Oscara i dwie nominacje do Złotego Globu. Greno natomiast już czternaście lat pracuje dla Disneya. Spotkał się z Howardem jako scenarzysta wspomnianego „Pioruna”, pracował też jako animator i współscenarzysta przy „Mulan”, „Rodzince Robinsonów” czy „Moim bracie niedźwiedziu”. Co ciekawe, obaj przyszli reżyserzy i animatorzy podobnie zaczynali karierę. Połknęli bowiem bakcyla animacji w niemal identyczny sposób – zwiedzając Disney's Animation Studio w parku rozrywki Disney World. Howard został nawet przewodnikiem wycieczek i wiele razy obserwował pracę animatorów zza dzielących ich od zwiedzających szyb. W końcu obaj znaleźli się w wymarzonej firmie dzięki programowi poszukiwania nowych talentów. Greno podkreślał, że dla twórców filmu ważny jest element zaskoczenia: – Widzowie, rozpoznając tytuł „Roszpunka”, na pozór wiedzą, czego się spodziewać. My tymczasem pragnęliśmy świeżości, zaskoczenia, odrzucaliśmy banał. Chcieliśmy, by plastyczny styl filmu, nawiązujący do klasyki lat 50., był naprawdę cool. Opowieści należało nadać współczesne tempo. Howard wspominał: – Mamy tu niezwykle widowiskowe konne pościgi i bójki, a także pojedynki w tradycji filmów „płaszcza i szpady”. Naszym celem było zachować współczesną wrażliwość i niejako nasycić nią klasyczną z ducha opowieść. Stanowiło to wielkie wyzwanie, zwłaszcza iż skala produkcji była potężna. Howard podkreślał również wielką rolę scenariusza autorstwa Dana Fogelmana, człowieka, który pracował przy „Autach” i „Piorunie” oraz aktorskiej komedii „Fred Claus” (DVD: „Fred Claus – Brat Świętego Mikołaja”, 2007). – To on obdarzył Flynna bystrością i ostrym dowcipem, zwłaszcza wobec Roszpunki – mówił Howard. – Jego dziełem była także postać Matki Gertrudy, pełna sarkastycznego humoru. Bez Dana nie osiągnęlibyśmy zamierzonego rezultatu. Greno wspominał, że podczas licznych wspólnych narad z Howardem i innymi współpracownikami, nasuwał się podstawowy wniosek: pomiędzy dwójką głównych bohaterów musiała zaistnieć „chemia” i swoista równowaga. – Roszpunka to bystra i inteligentna dziewczyna, ale w ogóle nie zna świata. Flynn – przeciwnie, to ktoś bardzo obyty. Trzeba było zderzyć ich całkiem różne doświadczenia – mówił. Fogelman doskonale pojął trudne i ekscytujące zadanie, jakie przed nim postawiono: – Z jednej strony mieliśmy cały czas pamiętać o disnejowskiej tradycji, z drugiej – stworzyć film odwołujący się do dzisiejszej wrażliwości. Najważniejszą więc kwestią było zachowanie delikatnej równowagi pomiędzy tymi elementami. Moim zdaniem kluczowa i najtrudniejsza była tu postać Flynna. Jest najzabawniejszy i najskuteczniejszy, kiedy prowadzi grę z innymi postaciami. Myśleliśmy o Carym Grancie – Flynn, podobnie jak on w wielu swych najsłynniejszych rolach, nie jest pewny swej tożsamości, jest zagubioną duszą, która ten stan rzeczy skutecznie maskuje wielkim wdziękiem. Howard bez fałszywej skromności twierdził, że chyba udało się stworzyć najbardziej atrakcyjną postać męską w historii disnejowskiej animacji. W celu uzyskania obrazu „mężczyzny idealnego”, pytano kobiety pracujące nad filmem o wygląd i cechy wymarzonego faceta, analizowano współczesne ideały urody na podstawie książek, filmów i zdjęć. Pamiętano jednak cały czas o słowach Fogelmana, że taki ideał to przecież w wielkiej mierze iluzja. Gdy do pracy zabrał się Levi, w wyglądzie i zachowaniu Flynna dokonano wielu korekt, by jak najlepiej dopasować go do głosu interpretującego go aktora. Greno dodawał: – Rzecz jasna Roszpunka musiała być silnym charakterem, by sprostać Flynnowi, inaczej cała nasza koncepcja nie miałaby sensu. Lasseter podpowiadał twórcom filmu, jak uczynić Roszpunkę bardziej interesującą. Powtarzał, że należy pamiętać, iż jest ona królewską córką i ten fakt determinuje w dużej mierze styl jej postępowania.

– Bohaterowie skradli show, a może raczej go zdominowali – podsumowywał wyraźnie zadowolony Lasseter.

Roszpunka – żyje w odosobnionej wieży. Ma dość swej monotonnej egzystencji, chce zaznać świata i przygody. Zawierając pakt z Flynnem, doprowadzi do odkrycia wielu sekretów, związanych z nią samą i z jej niezmiernie długimi włosami. Użyczająca jej głosu Mandy Moore tak komentowała charakter tej postaci: – To młoda kobieta, która właśnie dojrzewa. Zbliżają się jej osiemnaste urodziny. Ma wielki temperament, jest bardzo ciekawa świata i imponuje pomysłowością. Jestem przekonana, że twórcy filmu wykreowali bohaterkę, która potrafi nas zaskoczyć. To silna dziewczyna. Myślę, że udało się nam opowiedzieć o tym, jak młoda kobieta zyskuje wiarę w siebie, w to, że jest zdolna do wielu rzeczy, których się po sobie zupełnie nie spodziewała. W polskiej wersji językowej Roszpunka mówi głosem Julii Kamińskiej („BrzydUla”), która tak mówi o swojej bohaterce: – Cała ta historia o księżniczce uwięzionej w wieży jest potraktowana z dużym przymrużeniem oka. Roszpunka nie jest delikatną i zwiewną księżniczką, ma chwile słabości, denerwuje się, w złości rzuca włosami.

Flynn – młody człowiek niezwykle pewny siebie. Jest swoim największym fanem, nieustannie zachwyca się własnym urokiem, dowcipem i świetnym wyglądem. To złodziejaszek, który myśli o ostatnim wielkim skoku, który pozwoli mu prowadzić luksusowe życie, o jakim od dawna marzył. Wydaje się być już bliski realizacji wytęsknionego celu, gdy spotyka Roszpunkę, dziwną dziewczynę o niezmiernie długich włosach. Sojusz, jaki z nią zawiera, doprowadzi do serii największych przygód w jego i tak już barwnym życiu. – To awanturnik, który jest ciągle w pędzie – opowiadał o swym bohaterze udzielający mu głosu Zachary Levi. – Postać złożona a zarazem zabawna. Złodziej, a przy tym czarujący gość. Jednym z moich zadań było wydobyć cały komediowy potencjał tej postaci poprzez podkreślenie tej dwoistości. W polskiej wersji językowej głosu Flynnowi użycza Maciej Stuhr. – Mój bohater to taki trochę zawadiaka, który przebojowo zdobywa świat – mówi. – Poznajemy go jako bardzo sprawnego w swoim fachu złodziejaszka. Nagle zaplątuje się w jakąś aferę miłosną, która nie jest prosta, bo zaczyna się od zaplątania we włosy głównej bohaterki, z czego jest mu ciężko się wykaraskać.

Matka Gertruda – jest jedyną matką, jaką Roszpunka zna, ponieważ dziewczyna została porwana jako niemowlę. Gertruda chce wykorzystać magiczne włosy Roszpunki, aby wiecznie przedłużać swoją młodość. Głosu użyczyła tej postaci Donna Murphy, ceniona aktorka, głównie teatralna, znana przede wszystkim z musicali, takich jak „Passion”, „Król i ja” czy „Sweeney Todd”. Pojawiła się też w „Spider-Manie” (części drugiej) i w „Źródle” Darrena Aronofsky'ego. Lasseter był jej popisem zachwycony: – Jestem podekscytowany, gdy w filmie pojawia się naprawdę wyrazisty czarny charakter. A tak było w tym przypadku. Matka Gertruda jest teatralna, groźna, ale i nieodparcie komiczna. To jeden z najlepszych czarnych charakterów, jakie dotąd wymyśliliśmy. Donna w lot odczytała nasze intencje. Murphy mówiła: – Moja postać odznacza się specyficznym rodzajem glamour i jednocześnie bywa bardzo przyziemna. Przede wszystkim jest skupiona na sobie i swoich pragnieniach. Wydaje się bardzo zdziwiona, że jej specyficzne dowcipy nie śmieszą Roszpunki. Chyba ją kocha na swój mocno pokręcony sposób. To postać utrzymana w najlepszej disnejowskiej tradycji – zabawna, a jednocześnie psychologicznie złożona. W polskiej wersji Matkę Gertrudę gra Danuta Stenka, która tak mówi o filmie: – Jaki byłby jeden z morałów bajki o Roszpunce? Nigdy nie wydawaj sądów na pierwszy rzut oka, bo każdy z nas ma wiele cech, choć ujawnia tylko niektóre z nich... Na naszych oczach z cwaniaczka, lowelasa, wykluwa się szlachetny młodzieniec, który pewnie nie miał do tej pory powodu, by z tej szlachetności korzystać.

Maksimus – gwardyjski koń, który za punkt honoru postawił sobie schwytanie słynnego przestępcy Flynna. Jest zdeterminowany; chociaż inni zrezygnowali z pościgu, on nie ustaje w heroicznych wysiłkach, by dopiąć swego. Przypomina w tym nieubłaganego „twardego glinę” z filmów akcji, takich jak chociażby „Ścigany”. Gdy na swej drodze spotyka Roszpunkę, jego serce zaczyna jednak stopniowo mięknąć. Z bezlitosnego „konia gończego” przekształca się w najlepszego przyjaciela dziewczyny. – Koń swym zachowaniem coraz bardziej zaczyna przypominać wiernego psa. Takiego animowanego konia jeszcze na ekranie nie widzieliście – zapewniał Greno. – Myślę, że to nowe ujęcie końskiego motywu.

Pascal – kameleon, wierny towarzysz Roszpunki. Może i jest mały, ale odgrywa wielką rolę w życiu dziewczyny. Powiernik, trener i cheerleader. To on stoi za decyzją długowłosej o opuszczeniu wieży. Odegra także kluczową rolę w wyjaśnieniu związanych z dziewczyną sekretów. – Bardzo potrzebowaliśmy postaci, której Roszpunka mogłaby opowiadać o swych nadziejach i sekretach. I tak narodził się kameleon – opowiadał Howard. – Jego pierwowzorem stał się kameleon należący do Kelly Lewis, jednej z animatorek. W czołówce została ona wymieniona jako „treserka kameleona”. Nasz Pascal to mały uparciuch i prawdziwy twardziel.

Bracia Karczybykowie – mają jeden cel: dopaść Flynna, zemścić się na nim i odzyskać skradziony przez niego łup. Te przyjemniaczki nie są zbyt wymowne. Ulubionym sposobem porozumiewania się poszukiwanych w całym królestwie brutali jest cios mocarną pięścią. W oryginalnej wersji braciom udzielił głosu Ron Perlman, ceniony aktor teatralny, w kinie specjalista od ról „czarnych charakterów” i niesamowitych postaci („Walka o ogień”, „Wróg o bram”, „Hellboy”, serial „Siedmiu wspaniałych”).

Hook Hand – złoczyńca, który ma hak zamiast ręki, ale jego marzeniem życia jest zostać… intensywnie koncertującym pianistą.

Zbir o wielkim nosie – nie należy do największych przystojniaczków, przesiadujących w miejscowym pubie, wręcz przeciwnie. Jest jednak najbardziej romantyczny z całej szajki i marzy, by jakaś kobieta doceniła w końcu jego serce ze złota i piękne wnętrze, ukryte pod raczej odstręczającą cielesną powłoką. Głosu użyczył mu Jeffrey Tambor („Pod słońcem Toskanii”, „Kac Vegas”).

Kapitan gwardii – równie zdeterminowany jak jego koń Maksimus w ściganiu przestępców, ale daleko mniej skuteczny. W wersji oryginalnej wystąpił M.C. Gainey, pamiętny z serialu „Lost – Zagubieni” i filmu „Bezdroża”.

Vladimir – zbir wyglądający na najtwardszego z twardych, w głębi serca mocno miękki – jego pasją jest kolekcjonowanie figurek porcelanowych jednorożców. W oryginale głosu udzielił mu Richard Kiel, pamiętny przeciwnik Bonda z filmów „Szpieg, który mnie kochał” i „Moonraker”.

Shorty – kolejny rzezimieszek z pubu, który uwielbia mieć zawsze ostatnie słowo... Z tym, że to co mówi, nie zawsze ma sens.

Killer, Tor, Attila – pozostali członkowie bandy, równie groźni, co zabawni.

Zgodnie z koncepcjami Lassetera, stosunkowo młodym twórcom pomagał w pracy, jako kluczowy konsultant i producent wykonawczy, animator Glen Keane, od trzydziestu pięciu lat ściśle związany z wytwórnią Disneya i znający jej tradycje na wylot. Pracował między innymi przy „Bernardzie i Biance”, „Aladynie” czy „Małej syrence”. W przypadku nowego filmu odpowiadał za postać Roszpunki, ale jego rola była rzecz jasna o wiele większa. Greno bardzo sobie chwalił tak pomyślaną współpracę: – Mieliśmy do dyspozycji armię młodych, pełnych entuzjazmu i świeżych pomysłów animatorów i mieliśmy Glena, który, można powiedzieć, reprezentował spuściznę wytwórni i jej wielkie doświadczenie. Jego zadaniem było sprawić, by światy tradycyjnej animacji i animacji komputerowej wzajemnie i harmonijnie się przenikały i uzupełniały. Keane, wieloletni współpracownik i przyjaciel Lassetera, od lat pilnie śledził wszelkie techniczne nowinki. – Pamiętam doskonale, jak wraz z Johnem, w 1981 roku, oglądaliśmy wspólnie film „Tron”, zrealizowany w dużej mierze za pomocą technik komputerowych. Już wtedy rozpoczęliśmy testy i eksperymenty mające na celu połączenie tych dwóch sposobów animacji. Dało to niespodziewane rezultaty: jeśli zespolisz tradycyjne sposoby malowania z efektami komputerowymi, płynie z tego potężna nauka: ręcznie musisz malować bardziej precyzyjnie, po prostu lepiej. Lata później John w Pixarze udowodnił, że coraz śmielej i z dobrymi rezultatami można wyjść poza płaski obraz. Ja sam, pracując przy „Tarzanie”, z sukcesem tworzyłem scenografię, zwłaszcza scenerię dżungli, w technice 2D. Gdy w 2006 roku Lasseter obejmował kierownictwo Walt Disney Animation Studios, wszyscy zastanawiali się, czy realizacja planowanych już podówczas „Zaplątanych” (jeszcze zatytułowanych „Rapunzel”) będzie się odbywać w technice tradycyjnej czy komputerowej. Decyzja Lassetera brzmiała: należy połączyć obie techniki, a szczególny nacisk położyć na wiarygodny wygląd bohaterów. Lasseter nie ukrywał, że Keane będzie odgrywał wielką rolę w koordynacji projektu, a to dlatego, że darzył go wielkim zaufaniem i estymą. Tak o nim mówił: – Znamy się od 1975 roku i jestem głęboko przekonany, że Glen to jeden z najwybitniejszych animatorów, z jakimi pracowałem. Zna na wylot unikatowy styl ręcznej animacji, doprowadzony przez studio do perfekcji, jego możliwości i ograniczenia. A jednocześnie nigdy nie lękał się nowinek, wręcz przeciwnie. Wybór był więc oczywisty. Keane starał się spełnić oczekiwania swego mistrza i przyjaciela. – Wielką wagę przywiązywaliśmy do włosów, ich struktury, oświetlenia, do tkanin i faktury skóry – komentował. – Ollie Johnston i Frank Thomas skrupulatnie opisali planowany przez nas wygląd postaci. Dodawaliśmy różne pomysły i zastanawialiśmy się, jak zamierzone ekranowe efekty osiągnąć. Howard był wielce zadowolony z rezultatów: – Nie mówię tego po to, by się przechwalać, ale naprawdę uważam, że jeśli chodzi o animację ludzkich postaci, to jeszcze czegoś takiego nie widzieliście. Naszym wielkim wzorcem i inspiracją były filmy takie jak „Ratatuj” czy „Iniemamocni”. Chcieliśmy osiągnąć podobny poziom subtelności i precyzji, a nawet, w miarę możliwości, naszych poprzedników prześcignąć. Bardzo nam zależało na tym, by nadać wyraz oczom bohaterów, by przekazać ich stany ducha poprzez ich blask, ale i delikatne ruchy powiek. Wymagało to niezwykle precyzyjnej mikroanimacji, ale moim zdaniem naprawdę się udało. Nasze postaci nie są jednak zbyt realistyczne, choć nie są również umownymi postaciami z kreskówki. Trzeba było zachować proporcje pomiędzy ich komediowym charakterem a wiarygodną psychologią. Współpraca w zespole była ponoć wyjątkowo zgrana. Keane tak to wspominał: – Po zakończeniu przeglądania materiałów nakręconych w ciągu dnia, malowałem kolejne szkice, a za aktorów służyli mi Nathan i Byron. Odtwarzali przede mną i innymi animatorami role Roszpunki i Flynna, co było bardzo inspirujące. Keane zorganizował też specjalne seminaria dla swych współpracowników, podczas których studiowano stare disnejowskie filmy i techniki ich realizacji oraz analizowano możliwości animacji komputerowej na wybranych przykładach. Było to punktem wyjścia do regularnych „burz mózgów” – dyskusji nad rozwiązaniami, które należało zastosować w „Zaplątanych”. Wielką inspiracją dla Keane'a było też francuskie malarstwo rokokowe, zwłaszcza obraz Jean-Honoré Fragonarda „Huśtawka”. Jeden z głównych animatorów, Clay Kaytis, zwracał uwagę na trudności związane z komputerową animacją: – Weźmy postać Roszpunki. Najpierw musieliśmy popracować nad naturalnym wyrazem jej twarzy, szczególną uwagę zwracając na kości policzkowe, ale to dopiero początek drogi. Zdradliwe w animacji komputerowej jest to, że jeśli okaże się, iż postać źle wygląda w otoczeniu, trzeba pracowicie zmieniać wszelkie jego elementy. John Kahrs, kolejny z animatorów, zwracał uwagę na inny fakt: – Założeniem Byrona i Nathana, które przedstawili nam jasno, było to, by postaci niejako prowadziły akcję, były psychologicznie wiarygodne. Moim zdaniem ich wygląd i reakcje najbardziej przypominają żywych ludzi z dotychczasowych disnejowskich filmów. Poszliśmy tu w ślady „Iniemamocnych”. Natomiast John Lasseter powtarzał nam stale, byśmy pamiętali, że postaci mają oddychać, w sensie dosłownym. Oddychanie było częścią gry aktorskiej, sposobem wyrażania emocji. My, jako animatorzy, mieliśmy się niejako podporządkować rytmowi tego słyszalnego dla widzów oddechu. Aktorzy przyznawali, że tak postawione zadania sprawiały trudności, ale i dawały wielką satysfakcję. – Poczułam się jak dziecko, które naprawdę żyje w fantastycznym świecie. Do tego trzeba użyć całej swej wyobraźni – mówiła Moore. Zach Levi komentował: – Szczerze mówiąc, trochę trudno było mi uwierzyć, że biorę udział w tak wielkim przedsięwzięciu. W dzieciństwie uwielbiałem Kaczora Donalda, teraz sam miałem stać się częścią tej wielkiej tradycji. Podczas nagrywania dialogów musisz dać się ponieść emocjom i energii – inaczej rezultat nie będzie zadowalający. Greno zauważył: – Flynn to rodzaj „złego chłopca”, któremu ma się ochotę towarzyszyć. W interpretacji Zacha wypadł świetnie. Trochę baliśmy się, jak Zach będzie śpiewał... Ale gdy zanucił pierwsze takty, byliśmy spokojni.

Filmowcy uważali, że jednym z najważniejszych problemów do rozwiązania było stworzenie wiarygodnych i fascynujących długich blond włosów Roszpunki. Miały nie tylko pięknie wyglądać, ale i świadczyć o osobowości bohaterki. – Jeśli się głębiej nad tym zastanowić, to bohaterowie, których rysowałem, w dużej mierze byli charakteryzowani przez włosy – mówił Keane. – Weźmy na przykład syrenkę Ariel. Zawsze pływa w burzy rudych włosów. Jeśli chodzi o Bestię z „Pięknej i bestii”, to włosy są tu właściwie rodzajem futra. Taki ich wygląd symbolicznie wyraża uwięzienie bohatera w zwierzęcej naturze. Natomiast włosy Pocahontas w drugiej części filmu stale rozwiewa wiatr, co świadczy o jej duchowym kontakcie z naturą przeciwstawionym żądzy złota białych ludzi. Zmierzwione, a jednocześnie na swój sposób eleganckie włosy Tarzana przypominają, że w rzeczywistości jest on lordem Gresystoke, kimś zawieszonym pomiędzy światem ludzi i zwierząt. W przypadku Roszpunki włosy „mówią” nam o jej wielkim potencjale. Urodziła się, by rządzić królestwem, a jest uwięziona w wieży. Specjalista od efektów specjalnych Steve Goldberg, szef zespołu odpowiedzialnego za efekty komputerowe Jesus Canal, oraz zespół techników odpowiedzialnych wyłącznie za wygląd włosów, którym kierowali Xinman Zhao i Kelly Ward, zrobili wszystko, by włosy Roszpunki wyglądały jak najwspanialej, a także naturalnie. Co nie było łatwe, bo przecież tak długich włosów nie spotyka się w naturze. Trzeba było sporządzić serię symulacji komputerowych opisujących ich zachowanie. Wspólnie przygotowali więc nowy software (tzw. Dynamic Wires) i inne techniki, by sprostać pomysłom Keane'a. Analizowano reklamy szamponów i filmy z długowłosymi postaciami. Podobną nieco pracę wykonano przy okazji „Pioruna”, ale tam chodziło o zachowanie włosów o wiele krótszych i o innej strukturze. Jedna ze specjalistek, wspomniana Kelly Ward, od dziesięciu lat zajmuje się tylko włosami i ma ogromną wiedzę na ten temat. Warkocz długości 20 metrów stworzono ze stu tysięcy indywidualnie animowanych włosów. Keane podkreślał: – Nie chodziło nam oczywiście o fotograficzny realizm, włosy miały być po prostu piękne, olśniewające. Udało nam się oddać ich subtelne poruszenia, cienie, jakie rzucają.

Zespół scenografów, z Davidem Goetzem, Danem Cooperem i Dougiem Robertsem na czele, ściśle według wskazówek reżyserów i Lassetera, pracował nad – jakżeby inaczej – zaskakującą scenografią. Na przykład wieża, w której niemal całe życie spędziła Roszpunka, miała według ich opisu wyglądać jak najmilszy lokal w stylu Bed & Breakfast na południu Francji, co dobrze powinno tłumaczyć fakt, że Roszpunka o ucieczce z tego dość luksusowego miejsca odosobnienia pomyślała dopiero po swych osiemnastych urodzinach. Natomiast dekoracje przedstawiające zamek króla i królowej zainspirowała głównie duńska architektura, choć pomysłów szukano w wielu innych krajach Europy. Kolejnym źródłem natchnienia były stare disnejowskie filmy, zwłaszcza „Pinokio” i „Kopciuszek”. Autorką murali, którymi Roszpunka pokryła wieżę, była córka Glena Keane'a, Claire. Nawiasem mówiąc, Keane prosił swą córkę także o konsultacje w sprawie niepokornego charakteru Roszpunki. Praca nad wieżą pochłonęła filmowcom najwięcej czasu, inne dekoracje powstały o wiele szybciej. Wygląd pubu Snuggly Duckling, gdzie Flynn zabiera Roszpunkę, zainspirowany był wystrojem barów dla motocyklistów, a także dziewiętnastowiecznymi brytyjskimi pubami oraz współczesnym Jack London Bar. Jeśli chodzi o las, to prócz wstępnej sekwencji pościgu za Flynnem, świadomie unikano ostrych cieni i mocniejszych efektów. Las miał być miejscem nieco tajemniczym, ale i przyjaznym bohaterom.

Jedna z najbardziej spektakularnych wizualnie scen filmu to ta, w której pojawia się 46 tysięcy płonących latarń. Było 14 rodzajów latarń o różnym natężeniu i kolorze światła. By je stworzyć, animowano aż 10 tysięcy punktów świetlnych. Inspirowano się uroczystościami z Tajlandii i Indonezji, gdzie używa się lamp pokrytych papierem, ale efekt rzecz jasna zwielokrotniono. Strumień i wodospad znajdujący się obok wieży stworzono na wzór kalifornijskiego wodospadu Yosemite. Nakręcono tam 150 filmików wideo, by uchwycić jak najlepiej wygląd tego niezwykłego miejsca, a zwłaszcza gry światła w rozpryskującej się wodzie. Potem komputerowo stworzono 10 milionów kropel wody! Natomiast tamę z finału wzorowano na Grizzly River Run z kalifornijskiego parku rozrywki Disneya. Za pomocą komputerów stworzono także potężny, liczący trzy tysiące postaci tłum statystów, największy w historii disnejowskich produkcji. Głównych bohaterów jest piątka, plus 21 rzezimieszków i 38 mieszkańców miasta. Wielką wagę przywiązywano do rodzajów światła. W przeważających partiach filmu pojawiło się oświetlenie zainspirowane toskańskim słońcem. W pubie, gdzie przesiadują wyjęci spod prawa, widoczny jest z kolei wpływ klasycznych filmów grozy i ekspresjonizmu. W scenach z Matką Gertrudą zastosowano teatralny typ oświetlenia. Na szeroką skalę wykorzystano efekty 3D, zwłaszcza we wstępnej scenie pościgu za Flynnem, podczas jego ucieczki z więzienia, oraz w scenie, w której rzezimieszki w pubie śpiewają o swych marzeniach. Zdaniem twórców filmu, postępy tej techniki są tak znaczne, że końcowy efekt sprawia coraz bardziej naturalne wrażenie. Nad muzyką czuwał i nowe piosenki napisał zdobywca ośmiu Oskarów Alan Menken („Mała syrenka”, „Piękna i bestia”, „Pocahontas”, „Zaczarowana”). Stworzył pięć nowych piosenek. Tym razem inspirował się muzyką średniowieczną i klasycznymi dokonaniami folk rocka, takich twórców jak Joni Mitchell, James Taylor, Cat Stevens, Jackson Browne, Kongston Trio czy Bob Seeger. Piosenka wykonywana brawurowo przez Donnę Murphy, „Mother Knows Best” (w polskiej wersji „Słuchaj się mnie” w wykonaniu Danuty Stenki) utrzymana jest w klimacie musicalowym, przypominającym słynny „Kabaret”. Autorem tekstów był Glenn Slater, nominowany do nagród Tony i Grammy za „Małą syrenkę” (w polskiej wersji: Michał Wojnarowski).

MÓWI FLYNN

Opisują cię jako „czarującego awanturnika”. Co ty na to?

F: Czy jestem czarujący? (śmiech). Sam osądź! Albo dajmy temu spokój, mam dość sędziów. Wiecie, jestem dobrym chłopakiem, z sercem na właściwym miejscu. Może i zdarzało się, że „pożyczałem” parę rzeczy od ludzi, ale oni mieli ich tysiące... albo i więcej. Ale nikomu nie zrobiłem krzywdy, naprawdę. Dla każdego miałem dobre słowo i ciepły uśmiech. Jeśli chcą, niech mnie ścigają. Jeśli to ma im poprawić humor. No dobra, jestem czarujący.

Co ci się spodobało w Roszpunce?

F: Muszę powiedzieć, że ma długie blond włosy, wielkie zielone oczy i uduchowioną osobowość. Dzięki temu może sobie owinąć czarującego rzezimieszka wokół palca. Ale – prawdę mówiąc – najważniejsza była wieża, wysoka i trudno dostępna, idealne miejsce na kryjówkę. Hej, chcecie prawdy? No więc dziewczyna jest ładna, wysoka i wszystkie te inne sprawy. I świetnie posługuje się patelnią, ale nie w sposób, jaki myślicie (rozciera sobie głowę).

Dlaczego Roszpunka wybrała właśnie ciebie na swego przewodnika?

F: A dlaczego miałaby nie wybrać? Jestem kimś w rodzaju odkrywcy i byłem akurat w pobliżu. Znam najlepsze jaskinie, zamki i puby w okolicy. No cóż, byłem też pierwszym chłopakiem, który pojawił się w tej wieży.

Kiedyś działałeś w jednym zespole z braćmi Karczybykami, ale obecnie nie należą oni do twoich fanów...

F: Nigdy nie ufaj facetowi, który nosi przepaskę na oku... ani jego bratu. Spójrzmy prawdzie w oczy: oni są złodziejami, ja jestem złodziejem – to nie jest relacja zbudowana na zaufaniu. W prawdziwym świecie przeżywają najsilniejsi – a w tym przypadku – najbystrzejszy.

Co sądzisz o swoim koniu Maksimusie?

F: No ta...ta... chabeta to nie MÓJ koń. MÓJ koń nie prześladowałby mnie dzień i noc bez żadnego powodu. MÓJ koń nie uczyniłby celem swego życia doprowadzenie mnie przed oblicze sprawiedliwości. Chociaż owszem – jego i mnie wiele łączy. Ale to jednak chabeta.

MÓWI ROSZPUNKA

Opisz mi, co łączy cię z Matką Gertrudą. Czy to typowa relacja matki i córki, ze wszystkimi wzlotami i upadkami?

R: O, jest mnóstwo wzlotów i upadków... Matka czepia się moich włosów, by dostać się do wieży. Czy to typowe? Matka mówi mi też, że kocha mnie aż do śmierci.

Gdy pierwszy raz spotkałaś się z Flynnem, niezbyt przypominał ideał. Co wtedy pomyślałaś?

R: Szczerze? Przeszukałam całą wieżę, by znaleźć coś twardego i mocno go walnąć. Byłam zszokowana i przestraszona – ktoś pojawił się w mojej wieży. Ale gdy mu wlałam i go związałam, poczułam się silna. W takich niespodziewanych okolicznościach bardzo polecam patelnię.

Jakie masz hobby?

R: Hmm... hobby? Cóż, prowadzę ciche życie, jestem bardzo związana z wieżą. Czy sprzątanie można traktować jako hobby? Lubię czytać, grać na gitarze i robić na drutach. Trochę też piekę, gotuję i tańczę. I maluję. Kocham malować. Ściany wieży pokryte są moimi malowidłami – to moje sny, fantazje. Śnię na jawie. Siadam w oknie z Pascalem, moim kameleonem i powiernikiem, i marzę, że kiedyś ujrzę morze świateł.

Jak dziewczyna taka jak ty mogła wziąć Flynna za przewodnika?

R: On jest światowy, chociaż dla mnie każdy jest światowy. Wydał mi się właściwy do tego zajęcia, bo... no, po prostu pojawił się tutaj. Szczerze mówiąc, nie miałam zbyt wielu innych opcji. I po rozważeniu można uznać, że Flynn miał właściwe kwalifikacje, żeby zabrać mnie na ZEWNĄTRZ.

Dwadzieścia metrów magicznych włosów – przekleństwo czy błogosławieństwo?

R: Oba. Szczotkowanie jest raczej kłopotliwe. A codzienne wciąganie matki na górę też nie jest łatwe. Ale najbardziej kłopotliwe jest ukrywanie się. Matka twierdzi, że jest wielu ludzi na świecie, którzy chcieliby położyć łapy na moich magicznych włosach. Ale z drugiej strony powtarza, że jestem dzięki nim wyjątkowa. A poza tym mogę się wygodnie zaczepić o krokiew, kiedy maluję. No i jeśli ktoś się wedrze do mojej wieży, mogę związać intruza, a potem spokojnie zastanowić się, co robić dalej. Jak wiele dziewcząt ma takie możliwości?

Byron Howard (reżyseria)

Urodził się (1968) i dorastał w Isaquah, stan Waszyngton. Uczył się w The Evergreen State College w Olympii, w tym samym stanie. Napisał list do słynnego animatora ze studia Disneya Franka Thomasa (1912–2004) i zyskał jego rady i poparcie. W 1994 roku udało mu się dostać (była to czwarta próba) do studia Disneya, gdzie przeszedł kolejne szczeble kariery. W 2008 roku wyreżyserował przebojową animację „Piorun”. Obecnie mieszka w Glendale w Kalifornii, w towarzystwie dwóch kotów.

Nathan Greno (reżyseria)

Urodził się (kędy?) i wychował się w Kenosha, stan Wisconsin. Uczęszczał do szkoły artystycznej w Columbus, Ohio. Z wytwórnią Disneya związany od połowy lat 90. Jego ulubiony film to „Dumbo”. Ma dwa koty – Cheese i Rhino. – Póki żyję, nie rzucę animacji, to całe moje życie – deklarował.

Mandy Moore (Roszpunka)

Właśc. Amanda Leigh Moore. Urodziła się w 1984 roku w Nashua, New Hampshire. Jej ojciec był pilotem, matka reporterką prasową. Moore już jako sześciolatka była przekonana, że chce spędzić życie na scenie. Nawiązała współpracę z teatrem muzycznym i śpiewała narodowy hymn podczas wydarzeń sportowych w rodzinnym Orlando na Florydzie. Tam ujrzał ją jeden z producentów muzycznych i zaprosił do nagrania profesjonalnego demo. W wieku 15 lat Moore wydała swoją debiutancką płytę „So Real” (1999), która zawierała przebojowy singiel „Candy” (platynowa płyta). Album sprzedał się w nakładzie trzech milionów egzemplarzy. W 2001 roku Moore wydała drugą płytę zatytułowaną po prostu „Mandy Moore”, zawierającą takie przeboje jak „In My Pocket”, „Cry” oraz „Crash”. Na scenie Moore występowała wspólnie z ‘N Sync i Backstreet Boys. Popularność wśród młodych miłośników kina zdobyła dzięki roli w filmie „Szkoła uczuć”, za którą dostała nagrodę MTV. Jej mężem od zeszłego roku jest znany i ceniony muzyk nurtu alt country i rockowy Ryan Adams.

Zachary Levi (Flynn)

Właśc. Zachary Levi Pugh. Urodził się w 1980 roku w Lake Charles, stan Luizjana. Zaczął występować w lokalnych teatrach już w wieku sześciu lat. Jako nastolatek grywał główne role w sztukach takich jak „Grease”, „Oliver!” czy „Czarnoksiężnik z Oz”. Potem trafił do telewizji, gdzie odniósł sukces w sitcomie „Less than Perfect” oraz serialu „Chuck”. Jest wielkim fanem motocykli i samochodów i szczęśliwym posiadaczem Nissana GT-R.

https://vod.plus?cid=fAmDJkjC