Elita zabójców to oparta na faktach, nowa produkcja przygodowo-szpiegowska, która zagląda za kurtynę działań osławionej jednostki militarnej SAS (Special Air Service). Głównym bohaterem filmu jest Danny (Jason Statham), jeden z najlepiej wyszkolonych agentów specjalnych świata, który po ciężkiej misji w Meksyku postanawia zamienić życie zawodowego mordercy na spokojną egzystencję emerytowanego agenta. Nie jest jednak tak łatwo uciec z tego świata. Danny zostaje zmuszony do opuszczenia swojej kryjówki w australijskim buszu, by uratować byłego partnera i wieloletniego mentora Huntera (Robert De Niro). Nie zdaje sobie sprawy, iż podejmując się niemożliwej akcji ratunkowej, staje się częścią makiawelicznego planu obmyślonego przez ludzi, którzy zawsze pozostają w cieniu.
Wywabiony z rancza, na którym miał rozpocząć nowe życie, Danny zbiera swoją dawną ekipę: cwanego twardziela Daviesa (Dominic Purcell) i amerykańskiego maniaka Meiera (Aden Young). Aby uratować Huntera, muszą zlikwidować byłych żołnierzy SAS, obecnie tworzących wrogą komórkę zamachowców działających na zlecenie kogoś wysoko postawionego. Na ich czele stoi Spike (Clive Owen), a stawką, jak się okazuje, jest także uratowanie świata przed kryzysem. Zapierająca dech w piersiach akcja filmu rozgrywa się na obszarze całego globu: od Meksyku po Australię, od Paryża i Londynu po Oman i Walię. Film został oparty na kontrowersyjnej książce „Elita zabójców” („The Feather Men”) Ranulpha Fiennesa.
Jak to się wszystko zaczęło
To oczywiście thriller z dużą domieszką akcji, ale te postaci wzorowane są oparte na prawdziwych ludziach, a nas najbardziej interesowało ich człowieczeństwo. Myślę, że stąd zainteresowanie tym filmem ze strony Roberta De Niro, Clive’a Owena i Jasona Stathama.
Gary McKendry, reżyser
Sir Ranulph Fiennes to brytyjski poszukiwacz przygód i pisarz. Urodził się w 1944 roku. Po przystąpieniu do SAS stał się najmłodszym kapitanem w Armii Brytyjskiej. W 1968 roku zaciągnął się do armii sułtana Omanu, dwa lata później został odznaczony sułtańskim Orderem Męstwa. Stał na czele wielu wypraw badawczych i w efekcie doczekał się ze strony Księgi Rekordów Guinnesa określenia „największy żyjący odkrywca na świecie”. W 1993 został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego. W 1991 roku napisał natomiast kontrowersyjną książkę „Elita zabójców”. Jej treść oparł na kanwie wydarzeń, których sam był świadkiem, służąc w Armii Brytyjskiej. „Elita zabójców” to porywająca historia byłych agentów SAS, którzy wyruszają na morderczą operację wymierzania zemsty, po czym zostają zmuszeni stawić czoła światowej elicie agentów.
Fiennes opisał na kartach „Elita zabójców” wiele makabrycznych aspektów interwencji Wielkiej Brytanii w sułtanacie Omanu, włączając w to polityczne skandale oraz istotne działania profesjonalnych zamachowców. Dość dokładnie scharakteryzował również istnienie sekretnej organizacji byłych oficerów SAS, których obowiązkiem było dopuścić się wszelkich możliwych zbrodni, by bronić aktywnych i przeszłych agentów słynnej jednostki. Fiennes zaręczył o autentyczności opisywanych wydarzeń, jednak wszystkie szczegóły roli agentów SAS w konflikcie w Omanie są ciągle uznawane przez rząd brytyjski za ściśle tajne, nie ma więc żadnej możliwości, by potwierdzić literackie wyznania autora.
Kiedy przyjaciel dał Gary’emu McKendry egzemplarz słynnej książki Fiennesa, ten nie miał jeszcze pojęcia, że tym samym rozpoczyna się jego siedmioletnia podróż, której owocem jest film „Elita zabójców”. Wraz z Mattem Sherringiem napisali scenariusz tak, by jak najbardziej oprzeć się na znanych faktach, ale nie bali się lekko skondensować i udramatyzować opowieści na potrzebny kinowej adaptacji. „Nie wiemy, czy wszystko, co czytamy, miało naprawdę miejsce, ale jest to doprawdy fantastyczna historia. Naszym zadaniem było nakręcić świetny film”, mówi McKendry. Zawiła natura opisywanych przez Fiennesa wydarzeń zmusiła autorów scenariusza do przemyślenia kwestii zakończenia całej historii. „Fiennes nie wyjaśnia, co się stało z Dannym i Spike’em”, informuje Sherring. „Stwierdziliśmy, że nie możemy zakończyć filmu, nie podpowiadając jak to się skończyło”. Jednocześnie „Elita zabójców” to opowieść bardzo długa, trzeba więc było dokonać cięć. Według McKendry’ego była to kwestia „wyrzucenia kilku postaci, lokacji i ofiar. Chodziło o uproszczenie całości, przy jednoczesnym utrzymaniu ekscytacji wynikającej z jej złożoności”.
Na scenie pojawiła się Omnilab Media, największa niezależna firma produkcyjna na terenie Australii i Nowej Zelandii. Kiedy producenci Joni Sighvatsson i Steve Chapman przyszli do nich z projektem „Elity zabójców”, produkcja ruszyła z kopyta. Tym bardziej, że Christopher Mapp z Omnilab pracował już z Chapmanem i Stathamem przy okazji „Angielskiej roboty” Rogera Donaldsona. „Poszukiwaliśmy kolejnego projektu, który moglibyśmy razem nakręcić. Pasja i wizja Gary’ego były ekscytujące i zaraźliwe, a kiedy Jason potwierdził swój udział, zaczęliśmy rozglądać się za aktorami z najwyższej półki”, wspomina Mapp. Zatrudniono Clive’a Owena oraz Roberta De Niro, resztę obsady uzupełniając talentami z Australii. Są to Dominic Purcell, Yvonne Strahovski, Aden Young oraz wschodząca gwiazda Firass Dirani.
DANNY (Jason Statham)
Gary McKendry tak się wypowiada o tej postaci: „Na początku filmu poznajemy faceta, którego pozostawiono samemu sobie. Zakończył żywot żołnierza-najemnika. Mieszka na farmie w Australii, próbując zbudować sobie nowe życie. Kiedy zostaje wezwany, by uratować Huntera, musi ponownie wrócić do świata, o którym chciał zapomnieć”. Projekt zainteresował reżysera ze względu na sposób ukazania byłych żołnierzy próbujących radzić sobie z rzeczywistością wolną od adrenaliny. „Im więcej materiałów zdobywaliśmy, tym więcej dowiadywaliśmy się, iż dla żołnierzy wojna nie polega na tym, co robią, lecz na tym, kim dzięki niej się stają”, mówi McKendry. Scenarzysta Matt Sherring zainteresował się projektem z podobnych pobudek. „Jedną z największych zalet Danny’ego jest jego niezachwiana lojalność. Gotów jest zaryzykować swoje życie i jakąkolwiek szansę na spokojną przyszłość, by uratować członków swojej „rodziny”.
Jason Statham, wielki gwiazdor kina akcji, wniósł do filmu to, z czego jest znany – niesłychaną intensywność. „Dzięki niemu akcja dorównuje poziomem dramatowi”, wyjaśnia Chapman. McKendry chciał zaangażować Stathama od samego początku. „Kiedy Jason przyjął propozycję, wpadłem w prawdziwą ekstazę. Danny to naprawdę trudna postać, która w szlachetnych pobudkach robi złe rzeczy. Jest interesujący także z tego względu, że w filmie nie ma z kim tak naprawdę porozmawiać. Jest zatrzaśnięty pomiędzy dwoma kompletnie odmiennymi światami, w żadnym z nich nie może się otworzyć. To człowiek pełen sekretów, a ja zawsze podziwiałem w Jasonie to, że umiał grać ciszą”, mówi reżyser. „Był idealnym kandydatem do tej roli. Widać to w każdym ujęciu, w każdym jego spojrzeniu. Ze wszystkiego, co robi, przebija wizerunek faceta, który nie chce brać udziału w tym, co go otacza. Do tego należy dodać wymagania fizyczne roli, podyktowane tym, kim ten facet jest. Skakanie z budynków, wpadanie przez okna do mieszkań, ryzykowne prowadzenie samochodów, używanie broni palnej – agent specjalny wszystkie te czynności musi wykonywać z zamkniętymi oczami”.
SPIKE (Clive Owen)
Elitarny żołnierz, który staje naprzeciwko Danny’ego w perfidnej grze w kotka i myszkę, były agent SAS. Spike całkowicie poświęca się misji dla sekretnej organizacji Feather Men, która ma chronić życie i interesy byłych członków SAS. Jednak niewidzialni włodarze nie chcą poplamić sobie rąk, więc Spike musi wziąć brudną robotę na siebie. Jaką cenę jest w stanie zapłacić? Co jest gotów poświęcić? „Spike został oślepiony na jedno oko, prawdopodobnie u szczytu „kariery”, więc nie może brać czynnego udziału w akcjach SAS – to dla niego prawdziwa tragedia”, wyjaśnia McKendry. „Ci faceci zostali wyćwiczeni ponad ludzką wytrzymałość, każdego dnia przypominano im, że są wyjątkowi. Kiedy tracą możliwość czynnej służby, nie potrafią się nigdzie odnaleźć. Najlepsze, co Spike może zrobić, by poczuć się, że jest częścią czegoś większego, to praca dla Feather Men. Spike jest gotowy do poświęceń, bo to jedyny rodzaj akcji, na jaki może liczyć”.
Tak jak Jason Statham, nominowany do Oscara Clive Owen gra w „Elicie zabójców” postać zupełnie inną od swoich wcześniejszych dokonań. Aktor wciela się w wybuchowego Spike’a, faceta łaknącego każdego przejawu akcji, nieustannie wściekłego na rzeczywistość, która go zdradziła. McKendry wiedział, że potrzebuje aktora wielkiego kalibru. „Śledzę jego karierę od wielu lat, od czasów filmu „Croupier”. W „Elicie zabójców” stanął naprzeciwko Jasona i wyszło wspaniale. Sceny ich walk są niewiarygodne!”, ekscytuje się reżyser. „Mają też wspólną scenę w korytarzu, rozegraną w ciszy. Na ekranie jest spokojnie, ale energia dosłownie buzuje w powietrzu – to tak jakby zamknąć dwa tygrysy w tej samej klatce”. Owen mówi, że do projektu przyciągnął go mocny scenariusz. „Uznałem, że to bardzo nietypowy i oryginalny film szpiegowski”, wspomina aktor. „Zawierał wiele fajnych scen akcji, ale całość została osadzona w niezwykle barwnym, choć ciągle rzeczywistym świecie. Ci ludzie, byli agenci Sił Specjalnych, naprawdę żyli wśród nas. Potem zobaczyłem krótki metraż Gary’ego „Everything In This Country Must” i od razu się nim zachwyciłem”.
HUNTER (Robert De Niro)
Agent z długim stażem, perfekcyjny zamachowiec i przyjaciel Danny’ego, który był dla niego kimś na kształt ojca. Desperacko potrzebuje jego pomocy, gdyż znalazł się w niewoli omańskiego szejka. „Facet wziął na siebie zlecenie, którego nie był w stanie wykonać w pojedynkę, po czym chciał się od tego wywinąć. A w tej społeczności istnieje kodeks, który mówi, iż gdy raz przyjęło się zlecenie, należy je wykonać. Albo samemu będzie się kolejnym zleceniem”, wyjaśnia McKendry. Danny musi dokończyć to, co Hunter rozpoczął. To dosyć skomplikowana historia”. Producent wykonawczy Christopher Mapp opowiada o tym, co znaczyło zatrudnienie De Niro do tej roli: „Posiadanie tak znakomitego aktora na planie podniosło wartość całego filmu. On naprawdę stał się Hunterem, w ten swój słynny, niemożliwy do podrobienia sposób. Podniósł poprzeczkę dla wszystkich na planie”.
ANNE (Yvonne Strahovski)
Danny znał Anne jeszcze z czasów dzieciństwa. Kiedy spotykają się przypadkowo ponownie, miłość z miejsca rozkwita. Anne staje się głównym powodem Danny’ego, by wycofać się z czynnej służby. „To dziewczyna z prowincji i ma swoje sekrety”, wyjaśnia Strahovski. „W miarę rozwoju ich związku Anne zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że Danny nie jest tym, kim jej się wydawało, ale nie ma to dla niej znaczenia. Kocha go”.
Australijka Yvonne Strahovski, znana przede wszystkim z serialu „Chuck”, występuje w roli, która jest całkowicie odmienna od jej dotychczasowego emploi. Producenci byli fanami „Chucka”, ale zatrudnili ją dopiero po zobaczeniu komedii romantycznej „I Love You, Too”. „Nasz reżyser castingu Leigh Pickford namierzył ją w Los Angeles i zachęcił do nagrania krótkiej prezentacji video. Byliśmy zachwyceni tym, co zobaczyliśmy”, wspomina Chapman. Podobne wrażenie wywarła na McKendrym: „Yvonne jest znakomita. Jej sceny z Jasonem są cudowne, po prostu ustawiliśmy kamery i pozwalaliśmy im improwizować. Wynikła z tego prawdziwa chemia, w efekcie montaż to była czysta przyjemność”.
DRUŻYNA DANNY’EGO
W tej niebezpiecznej misji Danny’emu pomagają starzy kumple. Davies to prawdziwy twardziel, były spadochroniarz, Meier z kolei jest wyrachowanym zamachowcem. Wspólnie tworzą elitarną grupę zabójców na zlecenie – bez wątpienia zabijanie mają we krwi.
DAVIES (Dominic Purcell)
Danny tymczasowo odszedł ze służby, po czym wrócił i potrzebował pomocy, więc zwrócił się do zaufanego kumpla. „To prawdziwi przyjaciele, którzy spędzili razem mnóstwo czasu”, wyjaśnia aktor. „Rozumieją się bez słów. Davies jest bardzo towarzyski i lubi się napić, ale jest także prawdziwym mistrzem w posługiwaniu się bronią”. Dominic Purcell, znany na całym świecie za sprawą swojej wyróżnionej nagrodą AFI i nominowanej do Złotego Globu roli w serialu „Skazany na śmierć”, perfekcyjnie wcielił się w Daviesa. „Dom był wspaniały, stał się swoją postacią na czas kręcenia zdjęć. Większość ludzi, którzy kojarzą go ze Skazanego na śmierć, będzie miało problemy z rozpoznaniem go w Elicie zabójców. Przybrał na wadze, zapuścił włosy, zajadał się pączkami, flirtował z kobietami i świetnie się bawił każdego dnia na planie”, informuje McKendry.
MEIER (Aden Young)
Australijski aktor Aden Young sprawdził się już w wielu uznanych filmach, ale nie miał jeszcze okazji, by wcielić się w złowieszczego zamachowca. „To facet, z którym niewielu chciałoby mieć do czynienia, jest bardzo nieprzewidywalny”, opowiada aktor. „Nie robi tego dla pieniędzy. Uważam, że to największy psychopata w całym filmie, ale lubię jego chłodne poczucie humoru oraz przedziwną chemię z Daviesem”.
DRUŻYNA SPIKE’A: FEATHER MEN
Feather Men to sekretna organizacja byłych żołnierzy SAS, którzy stawiają sobie za cel chronić byłych i obecnych członków SAS. „Wedle słów Ranulpha Fiennesa to grupa wysokich rangą oficerów SAS, którzy teraz patrzą na pole bitwy z większego dystansu”, opowiada scenarzysta Matt Sherring. „Pod nimi jest grupa tzw. „Lokalnych”, ze Spike’em w roli lidera, którzy wykonują całą brudną robotę”.
Dokładna rekonstrukcja świata SAS, świata sekretów oraz wielowymiarowych prawd, nie byłaby możliwa bez możliwości porozmawiania z ludźmi funkcjonującymi w tej rzeczywistości. Twórcy mieli to szczęście, że zgodzono im się pomóc. Aktorzy zagłębili się w ten świat, rozmawiając z prawdziwymi agentami. Clive Owen dowiedział się od nich co oznacza bycie członkiem SAS. „Znam kilku byłych członków SAS, więc mogłem się ich wypytać o wiele rzeczy, rozmawiałem też z konsultantem z SAS, który jest tam od 25 lat”, opowiada aktor. „Wyjaśnił mi proces selekcji. Połowa chętnych, a są to naprawdę najlepsi z najlepszych, odpada po pierwszym tygodniu treningu fizycznego”.
Gary McKendry, zarówno przy pisaniu scenariusza, jak i reżyserowaniu filmu, korzystał z pomocy kilku doradców, których wkładu w autentyzm ukazywanych na ekranie wydarzeń nie da się przecenić. „Rozmawialiśmy z wieloma chłopakami z SAS oraz Navy Seals, czyli z ludźmi z dwóch różnych światów, którzy mają różne podejścia do tego samego zawodu. Mam nadzieję, iż udało nam się dobrze przedstawić na ekranie to, kim są”, wyjaśnia McKendry.
„Elita zabójców” to opowieść złożona z motywów stricte humanistycznych: przynależności, utraty i odkupienia. Jednocześnie jest to szczegółowy opis mężczyzn, od których wymaga się, by byli niezwykli, by stawiali sobie wyzwania, o których większość z nas nawet nie myśli, iż są w ogóle możliwe. „Dla mnie bardzo ważne było, by akcja i dramat były równie istotne”, wyjaśnia McKendry. „Kwestią kluczową była wiarygodność. To prawdziwe bestie, ale są również niezwykle inteligentnymi ludźmi, którzy płacą wysoką cenę za to, co robią”. Wiarygodność oznaczała w tym przypadku, że na ekranie będzie widać dosłownie wszystko, co jest coraz większą rzadkością w dzisiejszym kinie akcji. Steve Chapman jest bardzo podekscytowany, że udało się tego dokonać z taką obsadą. „Jason i Clive są bardzo sprawni fizycznie, chcieliśmy więc spróbować czegoś, co zaskoczy widzów. W wielu współczesnych filmach kamera rusza się tak bardzo, że widać jedynie ciosy, które dochodzą do kogoś, kto jest raczej na pewno kaskaderem – później dokręca się zbliżenia aktora. U nas większość tego, co najważniejsze, dobrze widać w kadrze. Jason i Clive są z tego bardzo dumni. Nawet Robert De Niro włączył się do akcji”.
Owen brał już udział w filmach akcji i zawsze bardzo sobie kręcenie takich scen chwalił. „Realizowanie filmowych walk ma w sobie coś niezwykle satysfakcjonującego, ponieważ są to bardzo starannie przemyślane sceny. Dobrze wiadomo, co można zrobić, a do czego nie można się posunąć. Z dialogami jest nieco inaczej, bo można je nakręcić na wiele różnych sposobów, ale przy dobrze zaplanowanej scenie walki, wszyscy wiedzą co i jak mają robić”, opowiada aktor. „Mamy z Jasonem scenę długiej walki, która wymagała od nas naprawdę długich godzin treningu; musieliśmy ćwiczyć parę tygodni po kilka godzin dziennie”.
Osadzenie opowieści w latach 80. wpłynęło znacząco na wygląd filmu, a także poszczególnych bohaterów. Poszukiwania odpowiednich lokacji zajęły sporo czasu. „Najważniejszą kwestią było osiągnięcie efektu autentyczności. Moja wizja polegała na stylu filmowania kamerą z ręki, bez ograniczeń formalnych, a czasami nie dało się tego osiągnąć, bo gdzieś pojawiła się antena satelitarna czy nowoczesny licznik parkingowy. Musieliśmy staranniej zaplanować ruchy kamery – ciągle wiele scen kręcimy z ręki, a ujęcia polegają na tym, że kamera podąża za aktorem, a nie na odwrót, ale nie ma już takiej wolności. Simon Duggan świetnie sobie poradził z tymi wyzwaniami, nie starał się za bardzo stylizować czy oświetlać, lecz oddawać autentyzm sytuacji. Prawda jest najważniejsza”.
Kostiumy i wygląd każdej z postaci musiały również oddawać „prawdę epoki”, co wcale nie oznacza pierwszych skojarzeń z latami 80. „Dla byłych żołnierzy lata 80. to był raczej rok 1970. Nie wiedzieli co to punk, nie znali stylu „New romantic”. Żyli ciągle w czasach zespołów typu Slade czy Sweet”, wyjaśnia McKendry. Charakteryzacją zajął się laureat Oscara Paul Pattison, który również postawił na autentyzm. „Projekt został osadzony we wczesnych latach 80., ale nie poszliśmy w stronę przesady, widocznej choćby stylu grupy Wham. Tak się składa, że pamiętam doskonale lata 80. i ich unikalny charakter. Podeszliśmy indywidualnie do każdego z 27 członków zespołu aktorskiego, nieważne, czy byli na planie dwa dni, czy pięćdziesiąt”, wyjaśnia Pattison. „Wszyscy mają w sobie coś, co ich wyróżnia spośród reszty”.
Z tego względu Clive Owen zyskał o sobie zupełnie nowe wyobrażenie. Jego Spike nosi typowe dla tamtych czasów wąsy, a aktor wyhodował swoje, by nie korzystać ze sztucznych. „Wychowałem się w latach 80., więc czuję dobrze tamte klimaty. Dziwnie było wchodzić na niektóre plany zdjęciowe, bo ekipa wykonała kawał świetnej roboty i czasami czułem się jak w wehikule czasu. Żadne tam rewie mody, tylko szara rzeczywistość, całkowicie realistyczna. Obejrzałem kilka filmów z tamtego okresu i wszyscy nosili wąsy, nawet piłkarze obnosili się z nimi. Zrozumiałem, że bez tego nie będzie mojej postaci”.
Większość zdjęć nakręcono w australijskiej Victorii, ale ekipa przenosiła się także do Jordanii oraz Walii. Victoria posłużyła za Londyn, Oman i Paryż, a przy każdej lokacji twórcy korzystali z innej palety kolorów. „Od początku w projekcie podobało mi się to, że wydarzenia dzieją się na całym świecie”, wyjaśnia reżyser. „Żadne z tych miejsc nie jest do siebie podobne, musieliśmy więc rozsądnie kreować je za pomocą odmiennej kolorystyki”, opowiada McKendry. „Australia to soczysta zieleń, Londyn posiada kolor „fioletowego siniaka”, a sceny na pustyni kręciliśmy w stylistyce suchej bieli. Uważam, że dzięki temu widzowie instynktownie będą wiedzieli, że przenieśliśmy się do innej rzeczywistości – to był wymóg, który postawiłem operatorowi i scenografom. Każdą lokację inaczej oświetlaliśmy, wymyśliliśmy do niej inne kostiumy, inaczej wyglądała pod kątem scenograficznym”. Dzięki temu Australia prezentuje się inaczej niż w większości filmów. „Nie chcieliśmy mocnej czerwieni, za pomocą której przeważnie opisuje się Australię. Założeniem było uzyskanie poczucia nadziei na nowe życie”, wyjaśnia reżyser. „Danny’ego otoczyliśmy zielenią, dużą ilością wody, kwiatów oraz elementów, które nie pasują do wyobrażenia o tej postaci. Udało nam się odnaleźć Yarra Valley, która okazała się idealna do tak nakreślonej koncepcji wizualnej. Tam właśnie zbudowaliśmy dom Anne i Danny’ego”.
Australijski producent Michael Boughen potwierdza te słowa: „W Victorii znaleźliśmy wszystko, czego szukaliśmy. Małe zaułki uliczne w Melbourne, które wyglądają jak te paryskie, ulice przypominające Londyn. Bardzo wyraziste budynki, brukowane ulice”. McKendry dodaje natomiast, że na planie panowała iście brytyjska pogoda: „To była chyba najbardziej deszczowa zima w ciągu zeszłej dekady w Melbourne – było diabelnie ciężko kręcić w tych warunkach, ale wrażenie Londynu jest niemal namacalne”.
Jason Statham (Danny)
Wypłynął na szerokie wody już przy okazji debiutu w „Porachunkach” Guya Ritchiego, z którym pracował jeszcze później przy „Przekręcie” i „Revolverze”. Każda kolejna rola, czy to w „Duchach Marsa”, czy w „Tylko jednym”, prowadziła go do miana jednej z najbardziej uznawanych ikon kina akcji świata filmu. Chociaż prawdziwą sławę zyskał dopiero po rolach w „Transporterze” i „Włoskiej robocie”, a później w „Adrenalinie”. Wszystkie najnowsze jego filmy okazują się sukcesami finansowymi – „Angielska robota”. „Wyścig śmierci”, „Niezniszczalni”, „Mechanik: Prawo zemsty” czy „Blitz”.
Clive Owen (Spike)
Nominowany do Oscara, laureat Złotego Globu, Clive Owen jest aktorem wszechstronnym, uwielbianym przez widzów na całym świecie. Brytyjczyk rozpoczynał karierę od epizodycznych występów w filmach telewizyjnych, pierwszą ważniejszą rolę zaliczył w 1991 roku w serialu „Chancer”, po czym zyskał sympatię publiczności u boku Catherine Zeta-Jones w filmie telewizyjnym „The Return of the Native”. Zaczęły pojawiać się kolejne ważne role – w „Bent” wcielił się w homoseksualistę w nazistowskim obozie, w „Gosford Park” potwierdził aktorską renomę pod pieczą Roberta Altmana, w „Królu Arturze” po raz pierwszy zaczarował masową publiczność, a w „Sin City” i „Bliżej” udowodnił, że potrafi zagrać dosłownie wszystko. Od czasów występu w niespodziewanym hicie „Croupier”, krytycy zaczęli go porównywać do gwiazdorów pokroju Bogarta, Mitchuma i Connery’ego. Niedawno wystąpił u boku Julii Roberts w „Grze dla dwojga” i zagrał z Naomi Watts w „The International”. Jest także uznanym aktorem scenicznym. Wielu widzów kojarzy go również jako Kierowcę z serii internetowych reklamówek BMW.
Robert De Niro (Hunter)
Zaczynał swoją karierę w 1969 roku w „Przyjęciu weselnym” Briana De Palmy, ale swój aktorski sukces zawdzięcza Martinowi Scorsese, którego „Ulice nędzy” zapewniły mu po raz pierwszy uznanie krytyków. Pierwszego Oscara otrzymał za rolę w „Ojcu chrzestnym II”, drugiego natomiast za słynny występ we „Wściekłym byku”. Zagrał mnóstwo pamiętnych postaci, od psychopaty z „Taksówkarza” po wietnamskiego weterana w „Łowcy jeleni” i , katatonika w „Przebudzeniach”. Grywał u Elii Kazana („Ostatni z wielkich”), Bernardo Bertolucciego („Wiek XX”), Sergio Leone („Dawno temu w Ameryce”), Terry’ego Gilliama („Brazil”), Rolanda Joffe („Misja”), Alana Parkera („Harry Angel”), Rona Howarda („Ognisty podmuch”), Kennetha Branagha („Frankenstein”), Michaela Manna („Gorączka”), Barry’ego Levinsona („Fakty i akty”), Alfonso Cuarona („Wielkie nadzieje”), Quentina Tarantino („Jackie Brown”), Johna Frankenheimera („Ronin”) i wielu, wielu innych. Jest dumnym założycielem firmy produkcyjnej Tribeca Productions oraz festiwalu filmowego Tribeca, który od 2001 roku, kiedy to stał się odpowiedzią na zamachy na World Trade Center, stał się ważnym punktem na filmowej mapie świata. De Niro sprawdza się także w roli reżysera, nakręcił „Prawo Bronksu” oraz „Dobrego agenta”.
Dominic Purcell (Davies)
Wychowywał się w Australii i ukończył prestiżowy Western Australia Academy of Performing Arts, studiując wraz z Hugh Jackmanem oraz Francis O’Connor. Grywał ciekawe role w popularnych australijskich serialach i filmach telewizyjnych, ale dopiero w Ameryce jego kariera w pełni rozkwitła. Zaczynał małymi rolami w „Mission Impossible 2” oraz „Equillibrium”, ale uznanie zdobył serialem „Skazany na śmierć”. Niedługo będzie można go zobaczyć w remake’u „Nędznych psów” Sama Peckinpaha.
Aden Young (Meier)
Od czasu debiutu w „Czarnej sukni” Bruce’a Beresforda zaliczył liczne udane role w kinie i telewizji. „Broken Highway” z 1994 roku miało premierę w Cannes, a rok późniejsze „Metal Skin” przyniosło mu nominację do nagrody American Film Institute dla Najlepszego Aktora. W 2006 roku wyruszył wraz z Sydney Theatre Company na objazdowe tournee, grywając między innymi u boku Hugh Weavinga oraz Cate Blanchett, z kolei w 2009 roku wystąpił ponownie u Bruce’a Beresforda w „Mao’s Last Dancer”. Sprawdza się także jako reżyser – jego krótkometrażowe „The Order” oraz „The Rose of Ba Ziz” zdobyły wiele nagród.
Yvonne Strahovski (Anne)
Uderzająco piękna i niezwykle utalentowana Yvonne Strahovski jest jedną ze wschodzących gwiazd Hollywood. Niedługo rozpocznie pracę na planie czwartego sezonu serialu „Chuck”, obecnie można ją natomiast oglądać w komedii romantycznej „I Love You, Too”. Urodzona i wychowana w Sydney, Strahovski studiowała w renomowanym School of the Contemporary Arts na University of Western Sydney. Po ukończeniu studiów w 2003 roku zaczęła swoją przygodę z telewizją, nieustannie kontynuując romans z teatrem. W 2007, przed przeprowadzką do Los Angeles, pomagała założyć Sauna Productions, trupę teatralną, która ma na koncie między innymi sztukę „Kieslowski’s Neck”.
Gary McKendry (Reżyseria)
Urodził się i wychował w Irlandii Północnej podczas najbardziej mrocznego okresu w historii tego kraju. Ukończył Central Saint Martins College of Art w Londynie, po czym rozpoczął prominentną pracę w reklamie jako artysta od storyboardów. Jego film krótkometrażowy „Everything in This Country Must” był nominowany do Oscara w 2005 roku, zapewniając mu uznanie w branży. Sukces tego filmu doprowadził Gary’ego do wyreżyserowania debiutu pełnometrażowego „Elita zabójców”. McKendry założył także swoją własną firmę Go Film, która kręci reklamy dla takich klientów jak IKEA, Porsche, Heineken czy Budweiser.
Sigurjon Sighvatsson (Produkcja)
Joni Sighvattson to prawdziwy weteran, który ma na swoim koncie ponad 30 filmów i seriali telewizyjnych. Posiada własną niezależną firmę produkcyjną Palomar Pictures, która rozwija obecnie ponad 20 różnych projektów, a w przeszłości produkowała takie filmy jak „K19”, „Przekleństwo wyspy” czy „Pretty Persuasion”. Sighvattson nie boi się ryzyka, to właśnie dzięki niemu na mapie światowego kina zaistniał Julian Schnabel ze swoim „Basquiatem – tańcem ze śmiercią”, a światło dzienne ujrzał kontrowersyjny film artystyczny o pornografii „Destricted”. Co ciekawe, zanim rozpoczął karierę w przemyśle filmowym, Sighvattson był w Islandii uznanym muzykiem rockowym; w wieku 21 lat założył pierwsze w kraju studio nagraniowe. Do Los Angeles trafił dzięki Stypendium Fulbrighta i już w 1986 roku założył wraz ze Stevem Golinem Propaganda Films, jedną z najbardziej znanych firm produkujących reklamy i teledyski (a później takie filmy jak „Kalifornia”). Sighvattson pomagał rozpoczynać karierę takim twórcom jak David Fincher, Michael Bay oraz Spike Jonze. W 1995 roku został prezydentem Lakeshore Entertainment, natomiast od 1999 roku związał się z Palomar Pictures, posiadając pakiet kontrolny akcji firmy. Dzięki niemu na rynek weszła nowa generacja reżyserów filmowych: Joseph Khan, Marcos Siega czy właśnie Gary McKendry.
Steven Chapman (Produkcja)
Ukończył Emory University Law School w Atlancie, początkowo planując karierę adwokata. W zawodzie pracował przez kilka lat, między innymi w Waszyngtonie. W 2006 roku założył wraz z Charlesem Rovenem ACE Media, LLC. Obecnie pracuje nad filmem „Parker” Taylora Hackforda z Jasonem Stathamem, Jennifer Lopez oraz Nickiem Nolte. Często współpracuje z Jasonem Stathamem, mają już na koncie trylogię „Transporter”, „Angielską robotę”, „Zabójcę” oraz „Blitz”. Przy wielu z tych filmów współpracował z Lucem Bessonem, pomagając mu także stworzyć „Człowieka psa”, „Taxi” oraz „Pocałunek smoka”. Przy okazji kręcenia „Transportera” poznał aktorkę Nadię Fares, z którą ma obecnie już dwie córki.
Matt Sherring (Scenariusz)
Urodził się i wychował w Australii, a jego edukację stanowił pobyt w szkole z internatem przeznaczonej dla farmerów. Później pracował jako agent nieruchomości, nauczyciel oraz specjalista od reklamy. Ta ostatnia praca dała mu okazję tworzyć dla wiodących agencji w Sydney, Amsterdamie i Nowym Jorku. Przez kilka ostatnich lat Matt zaczął skupiać się na branży filmowej, pisząc wraz z przyjacielem Garym McKendrym różne scenariusze.
Simon Duggan A.C.S. (Zdjęcia)
„Elita zabójców” to jego dziesiąty film pełnometrażowy. Zaczynał w 1998 roku od australijskiego thrillera psychologicznego „The Interview”, już wtedy mając na koncie wiele reklam telewizyjnych dla takich gigantów jak Nike, Nescafe czy McDonalds. Niedawno można było podziwiać jego pracę w „Zapowiedzi” z Nicolasem Cage’em. Z Alexem Proyasem, reżyserem tegoż filmu, nakręcił również „Ja, robot” oraz „Garażowe dni”. Pracował także przy „Mumii: Grobowcu Cesarza Smoka” oraz „Szklanej pułapce 4”.
John Gilbert A.C.E. (Montaż)
W 2002 roku otrzymał nominację do Oscara za montaż do „Władcy Pierścieni: Drużyny Pierścienia”, z Peterem Jacksonem pracował już wcześniej przy „Przerażaczach”. Ma na swoim koncie także filmy z Nowozelandczykiem Rogerem Donaldsonem – „Angielską robotę” oraz „Prawdziwą historię”, a także „Most do Terabithii”. Był nominowany do nagrody BAFTA, jest również uznanym producentem.