FILM

Skarb Narodów: Księga Tajemnic (2007)

National Treasure: Book of Secrets
Inne tytuły: Skarb narodów 2

Pressbook

Benjamin Franklin Gates, po odkryciu tajemnicy templariuszy, został najbardziej znanym w USA poszukiwaczem skarbów, choć sam woli określenie „obrońca skarbów”. Tym razem wraz z ojcem, Patrickiem, profesorem uniwersytetu, odnajdują osiemnaście zaginionych kart z dziennika Johna Wilkesa Bootha, zabójcy prezydenta Abrahama Lincolna. Okazuje się też, że przodek Gatesów, Thomas, był jednym z uczestników spisku, w którym brał udział Booth. Przyjaciel Bena, techniczny geniusz Riley oraz piękna archiwistka i była dziewczyna Gatesa, doktor Abigail Chase, wezmą udział w wielkim polowaniu na tajemniczą księgę. Trafią do Waszyngtonu, Londynu, Paryża. Ben wezwie też na pomoc swą groźną matkę, profesor lingwistyki, czym Gates senior będzie mocno skonsternowany, ponieważ nie rozmawiali ze sobą od trzydziestu dwóch lat. Handlarz antykami Mitch Wilkinson, człowiek o złej reputacji, który zwrócił uwagę Bena na dziennik Bootha, również ma własne rodzinne sekrety i niezbyt szlachetne cele, które chce realizować bez względu na wszystko.

„Skarb narodów” stał się w roku 2004 wielkim kasowym przebojem. Zarobił w kinach na świecie ponad 347 milionów dolarów. Okazało się, że słynny producent Jerry Bruckheimer miał rację, łącząc pomysły rodem z dawnego kina z nowoczesnością. Zawsze marzyłem o tym, by nakręcić zabawny i zaskakujący film o poszukiwaniu skarbu – mówił przed premierą pierwszej odsłony przygód Benjamina Gatesa. – Pomysł połączenia intrygi pełnej perypetii i zaskoczeń z nawiązaniami do amerykańskiej historii wydał mi się doskonały i bardzo zabawny. Koncept scenariusza o człowieku zmuszonym do kradzieży Deklaracji Niepodległości powstał w głowie Orena Aviva, szefa marketingu Buena Visty oraz jego bliskiego współpracownika, Charlesa Segarsa.

Zawsze zadziwia mnie, że tyle razy udało nam się uzyskać tak potężny odzew u publiczności – mówił ostatnio legendarny producent. – Bo, szczerze mówiąc, działamy w pewnej próżni i wcale nie jesteśmy pewni, czy te pomysły, które uznajemy za zabawne, trafią do widzów. Podstawą jest instynkt i otaczanie się utalentowanymi ludźmi. Wtedy jest duża szansa na sukces. Bruckheimer dopatrywał się przyczyny triumfu poprzedniego filmu w upodobaniach publiczności. Publiczność, rzecz jasna, uwielbia być zabawiana, ale przy okazji ludzie lubią się czegoś nauczyć. Dlatego odwołania do amerykańskiej historii były ważną częścią pierwszego filmu. Podobnie jest i w przypadku kontynuacji. Sam uwielbiam czytać o historii, ale jestem przekonany, że nikt na ekranie nie chce widzieć jedynie ilustracji suchych faktów. To może zanudzić na śmierć. Dlatego w naszym filmie nawiązujemy do stosunkowo mało znanych wydarzeń i przedstawiamy je w zaskakującej formie. A bohaterowie muszą zmierzyć się z licznymi sekretami i niebezpieczeństwami. Producent podkreślał, że przed premierą pierwszego filmu wiele osób tłumaczyło mu, iż sukces w USA jest wielce prawdopodobny, lecz poza Stanami szanse tego widowiska są marne, właśnie ze względu na wspomniane odwołania historyczne. Ale jeśli zrobisz zabawny film, ludzie przyjdą do kin. I okazało się, że wyniki poza USA były świetne – stwierdził zadowolony. To zadowolenie pogłębił fakt, że film ten, podobnie jak trylogia „Piraci z Karaibów”, stał się, według dostępnych danych na temat struktury publiczności, prawdziwie familijną rozrywką. Oglądały go zgodnie trzy pokolenia i zarówno starsi, jak i bardzo młodzi widzowie oceniali go pozytywnie.

Producent postanowił nie zmieniać najważniejszych członków ekipy. Tym bardziej, że Turteltauba cenił od lat za elegancję i poczucie humoru. Jego zdaniem, w pierwszym filmie cyklu osiągnął on rezultat porównywalny z zabawnymi, lekko pastiszowymi thrillerami z lat 60., jak „Topkapi” czy „Szarada”. A przy tym nie bał się współczesnej techniki i wielkiej machiny produkcyjnej w pełnym ruchu. Zdaniem producenta, jest to reżyser mistrzowsko stąpający po cienkiej granicy pomiędzy humorem i suspensem i zawsze zachowujący równowagę w tej niebezpiecznej wędrówce.

Nad tekstem nowego scenariusza pracował ten sam zespół scenarzystów, wymieniając się pomysłami. Nowością było przeniesienie akcji poza USA. Tak przyczyny tej decyzji tłumaczył reżyser: Po pierwsze, chcieliśmy nadać nowej produkcji jeszcze większy rozmach. Po drugie, byliśmy przekonani, że ciekawie będzie zobaczyć zachowanie Bena w innym otoczeniu, we Francji i w Anglii. Cormac Wibberley tak opowiadał o pracy nad scenariuszem: Najpierw usiedliśmy z Tedem i Terrym i konfrontowaliśmy nasze pomysły. Były to trzy tygodnie bardzo intensywnych spotkań i dyskusji. Następnie Jerry, Jon i Oren zaakceptowali kierunek, w którym chcieliśmy zmierzać. I wtedy z żoną przystąpiliśmy do pisania ostatecznej wersji tekstu. Pomysł zakładał, że wydarzenia z przeszłości, czyli z czasów wojny secesyjnej i głębokich podziałów, jakie wtedy nastąpiły, mają swoiste odbicie we współczesności. To także rzecz o głęboko podzielonej rodzinie, która się integruje w imię wspólnego celu. Przecież Ben i Abigail się rozstali, podobnie przed laty postąpili Patrick i Emily.

Cormac Wibberley zwracał uwagę, że jak w wielu innych filmach stworzonych przez producenta „Helikoptera w ogniu”, punktem wyjścia dla fantazji były historyczne fakty. Okoliczności zabójstwa Lincolna, tajemniczo zaginione karty dziennika Bootha, autentyczne poszukiwania tak zwanych siedmiu złotych miast, okoliczności budowania Statui Wolności, lochy wewnątrz Mount Vernon, jaskinie wewnątrz Mount Rushmore – wszystko to stało się źródłem inspiracji – tłumaczył scenarzysta. Jego żona i wierna współpracowniczka dodawała: „Księga tajemnic” z tytułu nawiązuje do zaginionych kart dziennika Bootha oraz do tak zwanej Księgi Prezydenta, której poszukują Ben, Riley i Abigail. Nie ma dowodów na to, że ona istnieje, ale to miejska legenda, która uparcie powraca.

Producent Chad Oman podkreślał, że w drugim filmie cyklu znalazło się o wiele więcej nawiązań do historii, głównie (rzecz jasna) w formie zabawy. Bo okazało się, że internetowa społeczność żywo zareagowała na historyczne aluzje i wielka rzesza ludzi zajęła się oddzielaniem prawdy od fikcji. Tak więc filmowcy z pełną świadomością postanowili jeszcze mocniej „bawiąc, uczyć”. Reżyser wspominał, że lektury książek historycznych na temat zabójstwa Lincolna i obławy na Bootha rozbudziły i jego ciekawość. Poza tym uważał, że to wymarzony materiał na film. Bootha wytropiono i zastrzelono, ale niektóre karty jego dziennika, w którym opisywał skrupulatnie swe działania i zamiary, w tajemniczy sposób zniknęły. Otwiera to pole do domysłów: co tam było zapisane, komu zależało, by to ukryć? Ben musi poskładać te puzzle i widownia chce mu w tej wędrówce towarzyszyć. Jasne jest więc, że zagadka nie może być prosta, bo zepsuje to zabawę.

Bruckheimer mówił: Widz też chce szukać dowodów, kibicuje bohaterowi. Zagadka musi być bardziej zaskakująca i skomplikowana, a efekty widowiskowe bardziej efektowne. Powtarzam: ekipa powinna zostać ta sama. Byłem dumny, że Cage i Voight powrócili na plan. Po raz pierwszy pojawili się na planie sequela! Bardzo cieszyłem się, że do kluczowych nowych ról udało się pozyskać aktorów tej klasy, co Helen Mirren oraz Ed Harris.

Pomysł, by się powtarzać, nigdy nie wydawał mi się atrakcyjny, ale scenariusz gwarantował, że mamy do czynienia z nową przygodą, całkiem inną historią – mówił Cage. – Poza tym przypomniałem sobie to, co kiedyś powiedział Martin Sheen. Liczy się, czy lubisz ludzi, z którymi pracujesz oraz czy lubisz miejsca, w których kręcisz. Zgadzam się z nim! A nasz zespół był naprawdę zgrany i doskonale nam się pracowało podczas kręcenia pierwszego filmu.

Cage przyznał także, że przywiązał się do swego bohatera, a nawet zaczął podzielać jego upodobania. Gram kogoś na kształt historycznego detektywa. I, podobnie jak Ben, bardzo polubiłem przebywanie w miejscach silnie naznaczonych historią, gdzie czuje się jej oddech, jej klimat i ducha. Intryguje mnie także dychotomia zawarta w tej postaci. Ben jest straszliwie porządny – nie pije, nie pali, rozumuje jasno i precyzyjnie. I bardzo dobrze wie, co jest dobre, a co złe. A jednocześnie, w imię swych pasji, staje się właściwie kimś w rodzaju kryminalisty. Skradł przecież Deklarację Niepodległości, a teraz jest gotów porwać prezydenta USA, ponieważ uznał, że jest to słuszne i konieczne. Myślę, że w wielkiej mierze z takiego ukształtowania postaci bierze się komizm filmu. Ben włamuje się do Białego Domu i pałacu Buckingham. Myślę, że lubi ten napływ adrenaliny, który towarzyszy takim wyczynom. Ale ciągle pozostaje rodzajem współczesnego rycerza, a także indywidualistą, który na własny rachunek podejmuje skrajnie zuchwałe decyzje. Scenarzystka Marianne Wibberley dodawała: Jestem przekonana, że Nic jest idealną osobą, by grać Bena. Ma on godność, jest cool, a jednocześnie woli posługiwać się siłą umysłu niż mięśni. W dodatku nasz bohater stał się ikoną, popularną, publiczną osobowością. Dzieciaki podchodzą do niego i mówią, że uwielbiają go za jego skuteczność i spryt. Myślę, że robi to na nim spore wrażenie.

Warto przypomnieć, że Cage już po raz piąty występuje w produkowanym przez Bruckheimera filmie. Wcześniej spotkali się przy okazji „Twierdzy”, „Con Air – lotu skazańców”, „60 sekund” i pierwszego „Skarbu narodów”. Nicolas jest laureatem Oscara i jeśli chce, może zagrać moim zdaniem dosłownie wszystko – mówił producent. – Może złamać publiczności serce i rozśmieszyć ją do łez. Dlatego jestem dumny, że współpraca między nami tak dobrze się układa.

Cage’a do pracy nad filmem przyciągnęła jeszcze jedna istotna okoliczność. Znam doskonale Jona Turteltauba z czasów, gdy byliśmy nastolatkami. Chodziliśmy do tej samej szkoły średniej i wspólnie pobieraliśmy lekcje z wiedzy o teatrze. Szczerze mówiąc, to Jon dostał główną rolę w inscenizacji „Naszego miasta”, a nie ja – śmiał się, snując wspomnienia, aktor. Reżyser zaś tak komentował znajomość z Cagem: Towarzysko, jeśli chodzi o gusta i usposobienie, byliśmy swoim przeciwieństwem. Ja byłem otwarty i pełen zaufania, optymistyczny. Bardzo lubiłem grać w musicalach. Nic był zamknięty w sobie, mocno zbuntowany. I takim w wielkiej mierze pozostał. A jednak ta nasza odmienność nas fascynowała i przyciągała, chociaż czasem drażniliśmy się nawzajem. Nic pozostał taki, jaki był. Ale jego bunt kończy się zawsze tam, gdzie mógłby skrzywdzić drugą osobę. I, co jest bezcenne wśród gwiazd, nigdy nie popadł w egotyzm i megalomanię. Przy tym wszystkim jest dżentelmenem, spokojnym i uprzejmym.

Cage dodawał po namyśle: Przyjaźniliśmy się, ale myślę, że zawsze istniał pomiędzy nami mocny element rywalizacji i wynikające z tego faktu pewne napięcie. Tak było w naszych szczenięcych latach. Pracując nad „Skarbem narodów” mocno zbliżyliśmy się do siebie, zrozumieliśmy się lepiej. Teraz pojawiła się między nami naprawdę silna więź.

John Voight nie narzekał, ponieważ jego rola została znacznie rozbudowana w stosunku do oryginału. Pojawił się wielce istotny dla dramaturgii filmu wątek byłej żony i ewentualnego zasypania dawnej przepaści i zniwelowania wielkich urazów pomiędzy tą dwójką. Patrick po odkryciu skarbu templariuszy wzmocnił swą pozycję zawodową, stał się wraz z Benem kimś w rodzaju celebrity. A co najważniejsze, zbudował solidną więź z synem. Ale czekają go naprawdę wielkie wyzwania, od kiedy pojawił się na horyzoncie Wilkinson ze swymi rewelacjami – tłumaczył aktor.

Abigail jest bardziej zrównoważona i skłonna do realistycznej oceny sytuacji. Myślę, że to było przyczyną zerwania pomiędzy nią a Benem i jej ostrożności, zanim rzuci się w nową przygodę – wyjaśniała z kolei Kruger motywy postępowania swej bohaterki w drugiej części filmu.

Bartha też komentował zmiany, jakie zaszły w wizerunku bohaterów: W pierwszej części Ben i Riley byli zmuszeni do współpracy. W następnej zapanowała między nimi dziwna chemia. Bo Ben potrafi rzeczy, o których nie ma pojęcia Riley i na odwrót. Są sobie nawzajem potrzebni. Jak w rodzinie. A rodzina jest moim zdaniem głównym tematem naszego filmu. Riley zmienił się. Jest wreszcie porządnie ogolony i kupił sobie całą furę ciuchów. Poza tym stracił niestety mnóstwo forsy, którą, jak wiemy, zdobył. Przez złe inwestycje i na rzecz urzędu podatkowego.

Na planie pojawił się także ponownie Harvey Keitel jako agent FBI Sadusky (jednocześnie mason), zdumiony, jak i poprzednio, dzikimi wyczynami Bena. Bardzo istotne są też dwie nowe postaci grane przez markowych wykonawców.

Producent Mike Stenson opowiadał, że wcale nie był pewny, czy Helen Mirren nie odrzuci roli, ponieważ tak się złożyło, iż ostateczną propozycję złożono jej w tydzień po tym, jak dostała Oscara za „Królową”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby – zarzucona propozycjami – tę akurat odrzuciła. Tak się nie stało. Widziałam pierwszą część filmu i wydała mi się naprawdę zabawna – mówiła aktorka. – Odwoływała się do historii w pełen dowcipu sposób. W tej roli urzekła mnie siła i pewność siebie Emily. Jest wybitnym ekspertem w swojej dziedzinie, ale poszukiwanie skarbów uważa za stratę czasu i pieniędzy.

Ed Harris, odtwórca roli Wilkinsona, wspominał, że pierwszy film oglądał w towarzystwie żony i córki i był serdecznie ubawiony. Ale być może najważniejsze w decyzji o przyjęciu roli było to, że wielu członków ekipy znał osobiście i po prostu ich lubił. Tak mówił o swym występie: Znam Jona z festiwalu w Sundance i cenię go, z Nikiem pracowaliśmy razem przy „Twierdzy”, którą, jak wiadomo, produkował Jerry, a z Diane spotkaliśmy się na planie „Kopii mistrza” na Węgrzech. Po raz kolejny gram człowieka niebezpiecznego. Mitch to handlarz antykami, operujący głównie na czarnym rynku. Ma też doświadczenie jako najemnik. To facet, który wie, jak o siebie zadbać. Zna się na meandrach historii, podobnie jak Ben. Jego przodkowie, konfederaci, byli zaangażowani w sprawę Bootha i zniknięcie dziennika. Mitch widzi swoją szansę w napisaniu historii w sposób, który mu z różnych względów odpowiada. Szanuje on determinację i spryt Bena: napięcie pomiędzy nimi buduje napięcie całej opowieści. Pod wieloma względami ci mężczyźni są do siebie podobni. Są dwiema stronami tej samej monety.

Ceniony aktor charakterystyczny Bruce Greenwood („Trzynaście dni”) zagrał rolę prezydenta USA. Scenariusz odnosi się do historycznych szczegółów, okoliczności, które są zagadkowe, fantazyjnie je rozwijając. Wydało mi się to naprawdę odświeżające – mówił.

Larry Waldman, producent wykonawczy, wieloletni współpracownik Bruckheimera, tak mówił o jego stylu pracy: Dla Jerry’ego nie istnieje słowo „nie”. Zawsze ma ambicję, by na ekranie pokazać coś, czego nie pokazano do tej pory. Tak było i tym razem.

Zdjęcia rozpoczęły się w marcu 2007 roku w Los Angeles, gdzie kręcono sekwencje rozgrywające się w domu Patricka Gatesa w Pasadenie. Następnie zbudowano potężną dekorację przedstawiającą waszyngtońską ulicę z dnia zamachu na Lincolna, czyli 14 maja 1865 roku. Powstała ona na terenie słynnych Universal Studios. Na podstawie istniejącej ikonografii, odtworzono wygląd miasta, które nie miało jeszcze wówczas zdecydowanie wielkomiejskiego charakteru. W scenach na ulicy wzięło udział ponad 300 statystów ubranych w starannie odwzorowane, zgodnie z przekazami z epoki, kostiumy. Ważna scena spotkania Bootha ze spiskowcami, w tym z Gatesami: Thomasem i jego synem Charlesem, rozgrywała się w stylowej tawernie. Wykorzystano efekt tajemniczości i zagadki, jaki dawało ówczesne światło gazowe.

Kolejna wielka dekoracja to replika współczesnego zachodniego skrzydła Białego Domu, wraz ze słynnym Gabinetem Owalnym. W fabule filmu dużą rolę odgrywają dwa biurka o niezwykłej historii. Brytyjski okręt „Resolute”, poszukujący angielskiego badacza sir Johna Franklina, utknął w arktycznym lodzie. W 1856 roku został odnaleziony przez amerykański statek rybacki, wyremontowany i podarowany królowej Wiktorii. Po dwudziestu kolejnych latach służby statek rozebrano. Z fragmentów jego kilu sporządzono dwa odmienne biurka. Jedno z nich znalazło się w Białym Domu, podarowane przez Anglików prezydentowi Ruthefordowi B. Hayesowi, drugie w pałacu Buckingham. Sporządzono na potrzeby filmu kopie obu biurek, podobno niemal nie do odróżnienia od oryginałów.

Tradycyjnie już drugą odsłonę „Skarbu narodów” kręcono w wielu miejscach związanych z amerykańską historią. W Waszyngtonie ważna scena pomiędzy Saduskym a Benem rozegrała się przed słynną fontanną naprzeciw Kapitolu.

Z kolei zdjęcia na ulicy przed Białym Domem, w Parku Lafayette, były objęte wieloma obostrzeniami i zostały przerwane na godzinę przez Secret Service, ze względu na wystąpienie prezydenta Busha. Reżyser wspominał, że zdjęcia w Waszyngtonie były trudne nie tylko ze względów bezpieczeństwa, ale i dlatego, iż mieszkańcy miasta, a także liczne wycieczki, poświęcały bardzo wiele uwagi pracy ekipy i obecnym na planie gwiazdom. Nocą kręcono zdjęcia w majestatycznej, głównej czytelni gmachu Biblioteki Kongresu, ponieważ w dzień korzystali z niej użytkownicy i zwiedzający. W celu uzyskania efektu dziennego światła, zawieszono w czytelni napełniony helem świetlny balon. Jefferson Building, gdzie znajduje się czytelnia biblioteki, ukończono w 1897 roku. Turteltaub twierdził, że chciał ukazać całe piękno i potęgę jego architektury. Amerykanie nie zdają sobie sprawy, jaki to niezwykły gmach – uzasadniał swoją decyzję wyeksponowania biblioteki w filmie. – Jego potężny styl ma także symboliczne znaczenie. To pomnik wiedzy, wykształcenia, wartości niezbędnych dla sprawiedliwych rządów. Uzyskawszy pozwolenie władz biblioteki, scenografowie dobudowali w głównej czytelni na czas zdjęć Bibliotekę Prezydencką, gdzie Ben i Abigail poszukują „Księgi tajemnic”. Uczyniono to na balkonie nad czytelnią główną. Nie było to zadanie łatwe, ponieważ ze względu na zabytkowy charakter pomieszczeń, obowiązywały tu bardzo ostre ograniczenia. Kręcono też w hallu głównym, wyposażonym w imponującą marmurową posadzkę i potężne schody.

W Waszyngtonie wykorzystano scenerię malowniczego campusu Uniwersytetu Maryland, zwanego College Park. Wnętrza tamtejszej McKeldin Library zagrały biuro prasowe Białego Domu, kręcono też w scenerii parku. Tu miała miejsce przykra niespodzianka. Niespodziewana, kwietniowa śnieżna burza odmieniła krajobraz, w dodatku temperatura gwałtownie spadła poniżej zera. Napięty terminarz nie dawał wiele czasu na czekanie, aż pogoda radykalnie się poprawi. Tak więc Cage, Kruger, Voight i Bartha musieli wystąpić w letnich ubraniach, a śnieg oczywiście pracowicie stopiono.

Przyroda natomiast nie zawiodła później: w czasie, gdy kręcono w Waszyngtonie, zaczął się tam właśnie okres kwitnienia wiśni. Reżyser był z tego bardzo zadowolony. Całe miasto nabiera wtedy innego, niemal baśniowego charakteru, biel i róż kwiatów jest wszędzie – wspominał rozmarzony.

Ważna scena – lektura dokumentów na temat wojny secesyjnej, której dokonują Gatesowie: ojciec i syn oraz ich pierwsze spotkanie z Wilkinsonem – została nakręcona w George Washington Masonic Memorial w Wirginii. Pamiętając o masońskich motywach z pierwszego filmu, szukaliśmy połączenia tego tematu z wojną secesyjną. I udało nam się znaleźć takich połączeń całkiem sporo – wspominał producent Mike Stenson. Niezwykle istotną rolę odegrał dom prezydenta Waszyngtona w Mount Vernon, nad Potomakiem. W 1858 roku dom prezydenta został ocalony przed zniszczeniem przez stowarzyszenie The Mount Vernon’ Ladies’ Association of the Union. Obecnie znajduje się tam muzeum, którym zarządza organizacja George Washington’s Mount Vernon Estate and Gardens. Po długich zabiegach, ekipa filmu dostała dwie kwietniowe noce, by pracować przed frontem słynnej rezydencji prezydenta, wybudowanej w 1752 roku i poddawanej potem kilkukrotnym przeróbkom. Nakręcono tu scenę eleganckiego przyjęcia urodzinowego współczesnego prezydenta USA, które nie bez powodu przerywa Ben. Scenografię przyjęcia, kolorystykę i rodzaj użytych namiotów stylizowano na wzór wystroju, jaki Jacqueline Kennedy zamówiła na cześć swego męża, Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, podczas jego przyjęcia urodzinowego, które zorganizowała w Mount Vernon.

Turteltaub tłumaczył: Dom w Mount Vernon ma wartość ikony w amerykańskiej historii. To był okazały, jak na tamte czasy, budynek, lecz jeśli chodzi o dzisiejsze standardy, to co druga rezydencja w Beverly Hills jest od niego dwa razy większa. Lecz dom w Mount Vernon jest o parę klas piękniejszy. Filmowcy chcieli pokazać tę rezydencję w pełnej okazałości. Przeszkadzał im w tym uporczywy, lodowaty deszcz, który nagle pojawił się podczas pracy.

Następnie ekipa przeniosła się do Południowej Dakoty, gdzie w Mount Rushmore są wyryte gigantyczne rzeźby głów prezydentów USA: Jerzego Waszyngtona, Abrahama Lincolna, Thomasa Jeffersona oraz Theodore’a Roosevelta. Mount Rushmore National Memorial powstał w latach 1927–1941 z inicjatywy Johna Gutzona de la Mothe Borgluma, pod którego kierunkiem pracowało ponad 400 rzeźbiarzy. Powstanie gigantycznej rzeźby inspirował Sfinks w Gizie. Alfred Hitchcock wykorzystał tę niezwykłą scenerię w słynnym thrillerze „Północ – północny zachód” (1958).

Trzeba jednak zaznaczyć, że nie dla wszystkich rzeźba National Memorial to symbol triumfu amerykańskiej demokracji. Black Hills w Dakocie były dla Indian Lakota i kilku innych plemion ziemią świętą, centrum świata. Monumentalne rzeźby w tym akurat miejscu były dla nich bolesnym znakiem dominacji białego człowieka. Obecnie opiekę nad rzeźbą i przyległymi terenami po raz pierwszy w historii sprawuje Indianin (czy, jak kto woli, rodowity Amerykanin), Gerard Baker. Ci czterej prezydenci mieli wielkie zasługi dla naszego kraju i demokracji. Trzeba jednak pamiętać o wielu negatywnych wydarzeniach, dotyczących zwłaszcza indiańskich narodów, które miały miejsce podczas ich rządów. Nie po to jednak, by rzucać łatwe i gniewne oskarżenia, ale po to, by nie popełniać dawnych błędów – tłumaczył swe stanowisko Baker. Docenił on troskę filmowców, by nie naruszyć terenów w Mount Rushmore. Przed rozpoczęciem zdjęć w tamtym rejonie, 20 kwietnia 2007 roku odbyła się tradycyjna, indiańska ceremonia błogosławienia całego przedsięwzięcia, w której wzięli udział między innymi Cage, Kruger, Voight i Bartha. Sceneria Mount Rushmore po raz pierwszy od czasów słynnej sceny pościgu z mistrzowskiego utworu Hitchcocka została wykorzystana na taką skalę w fabule filmowej. Filmowcy spędzili tu tydzień, kręcąc także w okolicach Sylvan Lake. Właśnie tam była realizowana bardzo trudna technicznie sekwencja wspinaczki górskiej na wysoki klif, w której udział wzięło sześciu kaskaderów. Trzy godziny zajęło samo umieszczenie ich na właściwych pozycjach i odpowiednie zabezpieczenie. Potem miały miejsce zdjęcia lotnicze.

Po pobycie w Dakocie ekipa wróciła do Los Angeles, gdzie zbudowano potężne dekoracje. Bruckheimer nie mógł się nachwalić scenografów i dekoratorów. Zamienili oni okolice Biltmore Hotel w strefę bezpieczeństwa wokół Buckingham Palace, a wnętrza zbudowanego w latach 40. ubiegłego wieku Metropolitan Water District miasta La Verne w Kalifornii – w supernowoczesne centrum konserwacji dokumentów, gdzie Ben, Abigail i Riley analizują autentyczność odnalezionych stron dziennika Bootha.

Natomiast trawnik przed Białym Domem, gdzie ma miejsce tradycyjna ceremonia toczenia Wielkanocnego Jaja, została nakręcona z udziałem wielu dzieci w Huntington Hartford Gardens w miejscowości San Marino w Kalifornii, za pomocą gigantycznego blue screenu.

Specjaliści od efektów komputerowych stworzyli wiele innych „skorygowanych” pejzaży. Najbardziej dumni byli z jeziora za masywem Mount Rushmore. Byli pewni, że turyści, którzy tam przyjadą, będą zdziwieni, iż w rzeczywistości nie ma tam wody. Z kolei w Walt Disney Studios w Burbank zbudowano wierną replikę piwnicy na wino pod domem w Mount Vernon, ale i połączony z nią system tajnych katakumb. Miały one przypominać tunele budowane w osiemnastym wieku. Wiązało się to z domysłami, że Jerzy Waszyngton podczas rewolucji amerykańskiej mógł dysponować tajną drogą ucieczki dla siebie i rodziny.

W tym samym studiu stworzono sieć tajemniczych jaskiń (stworzonych w czasach prekolumbijskiej cywilizacji), gdzie rozgrywa się część dramatycznej akcji filmu. Twórcy scenografii przyznawali, że w wystroju tych niezwykłych wnętrz z pełną premedytacją zawarli elementy świadomego pastiszu. Zagrało tu też wielkie, kamienne, ruchome koło zbudowane z tworzywa zwanego styrofom, a potem pomalowane starymi farbami i „postarzone”.

Z kolei w Studiu numer 12 (gdzie powstała wielka dekoracja Singapuru do trzeciej części „Piratów z Karaibów”) wybudowano dwie osobne jaskinie-pułapki. W pierwszej znajdowało się straszliwe urządzenie, które Bruckheimer nazwał „huśtawką z piekła”, a które posłużyło jako sceneria jednej z najbardziej ekscytujących sekwencji akcji w filmie. W tej scenie życie naszych łowców skarbów znalazło się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Od ich współpracy zależało, czy ocaleją. Choreografia tej sekwencji i praca z aktorami i kaskaderami należały do najtrudniejszych w filmie. Także druga jaskinia, gdzie znajdował się ogromny szyb z potężną, wodną pułapką, zrobiła na całej ekipie piorunujące wrażenie.

Inną wielką dekorację, zwaną „błyszczącą jaskinią”, pełną niezwykłych efektów wodnych, stworzono w Universal Studios. Znajdowały się tam trzy ogromne wodospady, a tworzenie tej skomplikowanej scenografii oraz instalacja systemu hydraulicznego zajęła aż dziewięć tygodni. A powstała przecież jeszcze „zatapialna jaskinia”. Tam aktorzy spędzili ponad tydzień, tkwiąc, według słów Kruger, „po prostu po uszy w wodzie”.

Niektórzy się przeziębili. Bo w wodzie spędzaliśmy wiele godzin, w dzień, a także nocą – wspominał z kolei Bartha.

W Londynie powstały dwie kluczowe sekwencje: intensywnych poczynań poszukującego dowodów Bena, który wdziera się do Pałacu Buckingham i dostaje się do Resolute Desk oraz wielkiego samochodowego pościgu ulicami Londynu.

Pałac Buckingham, dokąd filmowców nie wpuszczono, zastąpiony został przez Lancaster House, zbudowany w 1825 roku dla księcia Yorku. Jeden z pokoi w tym budynku, który dziś należy do brytyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych i pełni głównie funkcje reprezentacyjne, przekształcono za pomocą dostępnej ikonografii w gabinet królowej Elżbiety II. Natomiast sceny na zewnątrz Pałacu, w okolicach jego bramy, udało się nakręcić rankiem we właściwym miejscu.

Sceny szaleńczego pościgu kręcono głównie w weekendy, z wielkim wsparciem ze strony miejscowej policji. O wiele łatwiej byłoby, gdyby Londyn zagrało inne europejskie, a mniej zatłoczone miasto, ale Bruckheimer nawet słyszeć nie chciał o takim rozwiązaniu. Nie bez racji uważał, że tamtejszy klimat jest nie do podrobienia. Była to podobno najpotężniejsza tego typu scena nakręcona w stolicy Anglii od wielu lat. Dokładnie zaplanowano jej przebieg jeszcze w Stanach, a jej kulminacją było zgubienie potężnego ładunku przez ciężarówkę z piwem. Część jazdy Cage wykonał sam, w najtrudniejszych momentach zastępował go słynny brytyjski kierowca, Ben Collins.

Dwie ważne sceny powstały na paryskich mostach i w ich okolicach: Pont du Bir-Hakeim oraz Pont Grenelle. A najważniejsza – w pobliżu pomniejszonej repliki Statui Wolności.

Zdjęcia do filmu trwały 97 dni, potem rozpoczął się etap postprodukcji, dobierania efektów specjalnych, opracowania dźwięku i muzyki. Za tę ostatnią odpowiedzialny był słynny kompozytor Trevor Rabin, który doskonale sprawdził się przy pierwszym filmie. Właściwie wszyscy członkowie ekipy deklarowali, że są gotowi powrócić na plan trzeciej części. Może dlatego, że jest to widowisko, które nie koncentruje się jedynie na mechanicznej, przepełnionej efektami specjalnymi rozrywce, ale – jak wielokrotnie wspominał producent – dużą wagę przywiązuje się tu do wiarygodnie nakreślonych postaci oraz poczucia humoru. Równowaga tych trzech elementów jest zdaniem twórców filmu kluczem do prawdziwego sukcesu.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC