Obraz ukazuje historię seryjnego mordercy o pseudonimie Zodiak. W rozwikłanie sprawy zabójcy zaangażowane są trzy osoby: dziennikarz śledczy (Robert Downey Jr.), detektyw (fantastyczny Mark Ruffalo) oraz... rysownik (Jake Gyllenhaal).
Zgubna dla obrazu okazała się przede wszystkim jego długość. Niektóre wątki wydają się sztucznie rozciągnięte lub, co gorsze, powtórzone. Intryga staje się przez to nieco męcząca. Brakuje skondensowania emocji, kulminacyjnego napięcia, które przyprawiłoby o szybsze bicie serca.
Proszę jednak nie rozpaczać. Artysta tej miary, co Fincher nie tworzy filmów słabych. Kino prezentowane w "Zodiaku" jest na co najmniej dobrym poziomie. Przede wszystkim mamy fantastyczny klimat Ameryki lat 60. i 70. oraz trzy barwne, wyraziste postacie. Tradycyjnie pojawia się wątek psychologiczny. Tym razem możemy obserwować proces, gdzie zwykła ciekawość przeradza się w obsesję.
David Fincher to niewątpliwie jeden z bardziej utalentowanych filmowców. Dotychczas największym atutem jego produkcji była nieprzewidywalność. Fabułę prowadzono w sposób, który nie pozwolił odgadnąć zamiarów reżysera. W "Zodiaku" zabrakło owego elementu zaskoczenia, chwili, kiedy widz z nieukrywaną przyjemnością mówi: "O skubany".