"Niewygodna prawda" to już kolejny w ostatnich miesiącach film na naszych ekranach, który traktuje o świecie mediów i etosie pracy dziennikarza - a raczej o tym, jak one upadają (upadły?). Znakomite aktorstwo i ciekawa, oparta na autentycznych wydarzeniach problematyka, sprawiają, że seans wciąga, chociaż nie jest pozbawiony słabszych chwil. Twórcom nie udało się uniknąć kilku potknięć, przez co dramat nieco traci na sile.
Główną bohaterką jest Mary Mapes, znana, bezkompromisowa dziennikarka i producentka publicystyczno-informacyjnego programu "60 Minutes Wednesday", odpowiedzialna m.in. za ujawnienie sprawy Abu Ghraib. Akcja koncentruje się wokół tzw. Memogate - jednej z głośnych w Ameryce afer telewizyjnych. W 2004 roku Mapes trafia na materiały kompromitujące kandydującego w wyborach prezydenckich George'a W. Busha. Rozpoczyna się gra nerwów - dokumenty mogą drastycznie zmienić sondaże i ostateczne wyniki. Problem w tym, że Mapes - razem z zespołem reporterów (Topher Grace, Dennis Quaid i Elisabeth Moss) i doświadczonym prezenterem, swoim mentorem (Robert Redford) - daje się ewidentnie wyprowadzić w pole, a w każdym razie w ferworze walki o newsa popełnia kardynalny błąd. Ten błąd zamienia sensację dnia w nagonkę na redakcję. Odciąga też opinię publiczną od głównego problemu: wiarygodności prezydenckiego kandydata. Zewnętrzny atak na Mapes i jej zespół przeradza się też w korporacyjną grę o stanowiska i wartość akcji korporacji. Prawda przestaje tu mieć znaczenie, schodzi na plan dalszy - ważniejsze są oficjalne przeprosiny, zwolnienia, nagany.
Nad całością górują pytania - o to, czym są współczesne media, jaką rolę pełnią w społeczeństwie, jak powinna wyglądać praca dziennikarza, jak rzetelne wiadomości reporterskie ustępują miejsca agencyjnym artykułom czy też tekstom pisanym, de facto, przez sztaby wyborcze czy zespoły PR., itd. itp. Obok tych problemów trudno przejść obojętnie, a jednak trochę w filmie Jamesa Vanderbilta rozmywają się w natłoku słów i pewnego moralizowania oraz pewnej - delikatnej, ale wyczuwalnej - jednostronności. Mapes naprawdę popełnia niedopuszczalny błąd. Z drugiej strony - ponosi za to bardzo poważne konsekwencje. Może nawet większe niż powinna. Gdy w roku 2016 włącza się telewizję, łatwo odnieść wrażenie, że o ideałach i klarowności, o którą bohaterka walczyła, nikt już dziś nie dba, nawet widzowie, nie tylko chciwi bossowie.