05 czerwca 2018, Karolina Antczak
Z filmami skierowanymi do młodszych odbiorców bywa różnie. Czasami przypominają żenujące koszmarki, które poza kilkoma banałami i prostym (wręcz prostackim) humorem nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Istnieją jednak twórcy, którzy najwyraźniej nadal doskonale pamiętają, jak to było mieć te kilka, kilkanaście lat - czego się wówczas oczekiwało i jak wiele, wbrew pozorom, się rozumiało.
W tym subiektywnym zestawieniu starałam się zachować równowagę między tym, co znane i (słusznie) kochane, a zapomnianymi perełkami wprost proszącymi się o odkurzenie. Znajdą się tu zarówno klasyczne animacje jak i filmy wykonane przy użyciu nowszych technologii - wszystko to, co z zapartym tchem będą oglądać nie tylko dzieciaki, ale również rodzice czy starsze rodzeństwo.
10. Księga życia (Book of Life, 2014)
Na dobry początek - film zbliżony klimatem do uwielbianego “Coco”, a jednak (zupełnie niesłusznie) prawie całkowicie zapomniany. To z pozoru prosta opowieść o odwadze, miłości, poszukiwaniu w życiu własnej drogi oraz (a może przede wszystkim) - rodzinie. I wartości pamięci - bo, jeśli wierzyć bohaterom filmu, żyjemy tylko wtedy, kiedy inni o nas pamiętają. Na uwagę zasługują też przepiękne projekty postaci, stylizowane na drewniane zabawki.
9. Laputa - podniebny zamek (Tenkū no Shiro Laputa, 1986)
Studio Ghilbi, nazywane czasem japońskim odpowiednikiem Disneya, przeciętnemu zjadaczowi chleba kojarzy się przede wszystkim z Totoro. “Laputa” to jeden z tych bardziej niszowych, zapomnianych tytułów, które nie przedarły się do społecznej świadomości… a bardzo szkoda. To przepiękna, wzruszająca animacja o przyjaźni (tak, przyjaźni!) chłopca marzącego o przeżyciu przygody i dziewczynki, która spadła z nieba. Cała galeria charakternych postaci, przepiękne krajobrazy i niezwykła wrażliwość reżysera czynią ten film jednym z moich ulubionych w dorobku studia. To także jedna z tych lżejszych klimatycznie produkcji - co nie oznacza, że nie brakuje jej typowej dla Japończyków szczypty grozy.
8. Shrek (2001)
Tego filmu chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Przygody ogra o wielu warstwach i złotym sercu po raz pierwszy podbiły serca widzów już siedemnaście lat temu, a mimo to nadal śmieszą i wzruszają tak samo. Wydaje się wręcz, że to animacja tylko pozornie skierowana do dzieci - dorosły odbiorca znajdzie tu mnóstwo podtekstów i ukrytych żartów, przy czym obraz nadal pozostaje zrozumiały i przezabawny dla najmłodszych. To także jeden z tych filmów, które o wiele lepiej prezentują się z polskim dubbingiem.
7. Lilo i Stich (Lilo & Stich, 2002)
Kolejny znany tytuł - chociaż lata świetności ma już chyba za sobą. Trudno jednoznacznie wskazać główne przesłanie tego filmu. Na pierwszy rzut oka chodzi w nim o rodzinę - niekoniecznie tą, w której się rodzimy, ale raczej taką, jaką sami tworzymy. To jedna z tych animacji, które niosą w sobie niesamowicie wiele wartości: “Lilo i Stich” uczy tolerancji, otwartości na to, co nowe i okazywania zrozumienia. Opowiada też osamotnieniu i odrzuceniu, odpowiedzialności i dorastaniu - pokonywaniu lęków i stawaniu się lepszym. Całkiem sporo jak na bajkę o hawajskiej dziewczynce i niebieskim kosmicie, który udaje psa.
6. Strażnicy marzeń (Rise of the Guardians, 2012)
Zanim powstali Avengers albo Liga Sprawiedliwości, byli sobie Strażnicy Marzeń - drużyna stworzona z bohaterów takich jak Jacek Mróz, Święty Mikołaj i Zając Wielkanocny. Ciepła, wzruszająca animacja, która niestety nie odniosła zbyt dużego komercyjnego sukcesu - pewnie dlatego nadal niewiele wiadomo na temat ewentualnej kontynuacji. Zdecydowanie warto obejrzeć, żeby choć na chwilę znowu poczuć się dzieckiem: z głową pełną marzeń, ale też dziecięcych lęków, które czasem wydawały się nie do pokonania. No i ta grafika!
5. Zwierzogród (Zootopia, 2016)
Jedna z nowszych animacji i w pełni zasłużony zdobywca Oscara. Akcja filmu toczy się w świecie należącym do antropomorficznych zwierząt - czyli generalnie takich, które zachowują się jak ludzie. Pomimo tego, że wszystkie ssaki - zarówno drapieżniki jak i łagodni roślinożercy - współistnieją w pokoju, rzeczywistość nie jest tak kolorowa. Okazuje się, że pod płaszczykiem postępu cywilizacji, gdzieś pod eleganckimi ubraniami i wysokimi, ciepłymi posadami kryją się niewykorzenione uprzedzenia, lęki i drapieżna natura. Brzmi znajomo, prawda? Chociaż całość jest utrzymana w lekkim, zabawnym klimacie pełnym kolorów i wiary w lepsze jutro, nie brakuje tu dramatycznych momentów. Na uwagę zasługuje też fakt, że pierwotnie film miał być dużo mroczniejszy, jednak studio całkowicie zmieniło koncepcję - prawdopodobnie po to, by uczynić animację przystępniejszą dla dzieci.
4. Stalowy Gigant (The Iron Giant, 1999)
Jeden z poważniejszych tytułów w rankingu. Historia chłopca i tytułowego, Stalowego Giganta, to chyba też najsmutniejszy film w zestawieniu. Zdecydowanie nie jest to pierwsza animacja, jaka przychodzi do głowy rodzicom, kiedy chcą puścić dziecku jakąś bajkę. Trudno się temu dziwić: to mroczna historia z wyraźnym rysem Warner Bros, nie ubarwiająca rzeczywistości na disneyowską modłę. Właśnie dlatego uważam, że warto ją obejrzeć - może nie do końca nada się dla najmłodszych, ale nieco starsi będą mogli wyciągnąć z niej kilka przydatnych lekcji. To taka współczesna baśń, która nie boi się użyć pewnej dozy przemocy i cięższego klimatu, a jednocześnie nie pozbawia widza nadziei.
3. Mój sąsiad Totoro (Tonari no Totoro, 1988)
Wspomniany już wcześniej Totoro, będący dzieckiem Miyazakiego i Studia Ghilbi, słusznie zasłużył sobie na popularność - chociaż obecnie kojarzony jest przede wszystkim z wizerunkiem uroczego, puchatego stworka. Historia dwóch dziewczynek, które wraz z ojcem przeprowadzają się na wieś, obfituje we wszystko to, co w japońskich animacjach najlepsze: przepiękną kreskę, tajemniczy klimat, a przede wszystkim niebanalne podejście do tematu. Tytułowy Totoro to opiekun lasu, dzięki któremu wraz z głównymi bohaterkami będziemy mogli na nowo odnajdywać radość, piękno i magię pośród otaczającej je (i nas) natury. Warto też dodać, że internauci po dziś dzień analizują film, szukając potwierdzenia dla teorii, według której sielankowe przesłanie filmu kryje w sobie znacznie mroczniejsze, drugie dno - co tylko czyni animacje jeszcze bardziej wyjątkową.
2. Książę Egiptu (The Prince of Egypt, 1998)
Wierzcie lub nie - wcale nie trzeba być szczególnie religijnym, by zachwycić się “Księciem Egiptu”. Chociaż opowiada on historię bezpośrednio zaczerpniętą z Biblii, a wiara i Bóg pełnią w niej bardzo istotną rolę, całość przedstawiono w naprawdę ujmujący sposób. To film o miłości (romantycznej, braterskiej, do Stwórcy), przyjaźni, oddaniu, zaufaniu. Odwadze, by iść pod prąd. Jest w nim też wiele tragizmu - niektóre fakty oczywiście nagięto z uwagi na najmłodszych, jednak najważniejsze przesłanie zostało zachowane. I trzeba przyznać, że seans pozostawia człowieka z kilkoma konkretnymi przemyśleniami.
1. Król Lew (The Lion King, 1994)
Na samym szczycie zestawienia nie mogło zabraknąć absolutnej klasyki i mojego ulubionego filmu Disneya - chociaż nie brakuje takich, którzy nie boją się określić animowanego Hamleta w wykonaniu zwierząt banalnym czy przereklamowanym. Ja jednak twardo będę obstawać przy swoim. Klimat afrykańskiej sawanny, wbijająca w fotel muzyka, świetnie zarysowany czarny charakter… i chyba najbardziej dramatyczna śmierć w historii animacji. Tak: nadal, kiedy odpalam ten film mam nadzieję, że tym razem Mufasa przeżyje.