Bohaterką jest nastolatka wychowywana przez ojca na zawodową zabójczynię. Odcięta od cywilizacji, życie spędzą w mroźnej głuszy trenując, ucząc się języków i zdobywając teoretyczną, encyklopedyczną wiedzę. Pewnego dnia, rusza w wielki świat.
"Hanna" to absolutnie niesamowite połączenie dwóch filmowych światów. Z jednej strony to bardzo mroczne, surowe dzieło, z drugiej kolorowe, eteryczne. To jednocześnie mocne kino akcji i wciągający thriller, ale i opowieść o fascynującym, ale i przerażającym świecie widzianym oczami dziewczynki. Joe Wright skontrastował pełną zwrotów akcji i tajemnic, trzymającą w napięciu historię młodej zabójczyni, z iście baśniowym światem (znakomita scena spotkania Hanny z agentką Wiegler). Zrównoważył pewną brutalność, szorstkość, z ciepłem i dziecięcą naiwnością. Naturalnie, przez takie zabiegi obraz traci nieco impetu, zwalnia, reżyser nadrabia to jednak pięknie operując emocjami. Całości dopełnia bardzo udana muzyka The Chemical Brothers - może nie tak istotna jak Trenta Reznora w "Social Network" czy tak wyrazista jak Daft Punk w "Tronie: Dziedzictwo", niewątpliwie dodająca dodatkowy wymiar, odpowiednio wpływająca na temperaturę historii (znakomita sekwencja ucieczki między wielkimi kontenerami).
Może nie zabrzmi to jak komplement, ale nim jest. "Hanna" to ciekawe, odważne, nieszablonowe kino sensacyjne. Ponadto Joe Wright ma jeszcze jedną zaletę - lepiej niż inni reżyserzy potrafi wydobyć ze Saoirse Ronan, co najlepsze.