FILM

Everest (2015)

Recenzje (1)

Rzadko zdarzają się filmy, w których widać, że reżyser nie cierpi swoich bohaterów i życzy im naprawdę źle. W przypadku "Everestu" jest to tym smutniejsze, że ci ludzie naprawdę kiedyś żyli i naprawdę zginęli, próbując zrealizować swoje marzenie.

Obraz relacjonuje tragiczne wydarzenia, do których doszło na zboczach Everestu w dniach 10-11 maja roku 1996. Członkowie ekspedycji próbującej zdobyć szczyt zostali zdziesiątkowani przez burzę. W ciągu kilkunastu godzin zginęło aż osiem osób - część zamarzła, inni odpadli od zbocza. W większości byli to klienci komercyjnych wycieczek w Himalaje - innymi słowy: amatorzy. Byli jednak też przewodnicy - wydawałoby się ludzie świadomi zagrożeń i niebezpieczeństw, kaprysów Everestu. Reżyser Baltasar Kormákur oraz scenarzyści Simon Beaufoy i William Nicholson zdają się jednak sugerować, że wszyscy byli mniej lub bardziej zadufanymi w sobie, butnymi szaleńcami bez jakiegokolwiek szacunku wobec gór. Bo jak inaczej nazwać np. decyzję, by wspinać się na szczyt, chociaż wiadomo, że pogoda jest fatalna, wspinający się jest za słaby, wreszcie - jest o wiele za późna godzina, by taką próbę w ogóle podejmować. Bohaterowie "Everestu" zachowują się gorzej niż amatorzy, naprawdę. I to irytuje. Ponadto twórcy oferują całą gamę melodramatycznych scenek niczym z telewizyjnego wyciskacza łez…

To, co udaje się w tej produkcji, to - oczywiście - widoki, plenery. Jeżeli oglądać, to tylko na jak największym ekranie, może Imaksie, w 3D. Przyroda w całej swojej potędze, pięknie i kapryśności jest zdecydowanie najciekawszym bohaterem tej opowieści. Jeżeli zaś chodzi o scenariusz, pozostawia on wiele do życzenia. Kto szuka prawdziwych emocji związanych ze zdobywaniem gór, lepiej niech sięgnie po dokumenty o wspinaczach, i ich rodzinach - np. "Jurka" (o Jerzym Kukuczce) w reżyserii Pawła Wysoczańskiego czy "K2. Dotknąć nieba" Elizy Kubarskiej.

Więcej o filmie:


https://vod.plus?cid=fAmDJkjC