Zalety:
1. Piersi Mai Ostaszewskiej - Ponieważ Ostaszewska ma ładne piersi dobrze, że czasem decyduje się je pokazać.
2. Kraków - Miło zobaczyć tak dużo Krakowa w filmie.
3. Dialogi - Bywają śmieszne (szczególnie, gdy pojawiają się Andrzej Seweryn i Krzysztof Pieczyński).
4. Scenariusz - Intryga zaczerpnięta z książki Zygmunta Miłoszewskiego jest interesująca, więc jeśli nie z wypiekami na twarzy, to na pewno z zaciekawieniem śledzimy losy bohaterów.
5. Dźwięk - Jest
6. Postaci - Spore pochwały należą się aktorom w rolach drugoplanowych - Dorota Pomykała jako delikatna wariatka, Olgierd Łukasiewicz też nieco szurnięty profesor czy Mikołaj Grabowski w koszulce Supermana robią wrażenie. Krzysztof Stroiński - choć pokazuje się ledwie na chwilę - po raz kolejny stworzył świetną kreację. Jego Wenzel - znawca spraw ubecko-konfidenckich paranoicznie obawiający się o bezpieczeństwo to majstersztyk.
Wady:
1. Piersi Mai Ostaszewskiej - To, że Ostaszewska ma ładne piersi nie jest wystarczającym powodem do tego, żeby je w filmie tak często pokazywać - w końcu nie jest to film erotyczny.
2. Kraków - Ujęcia są sztampowe niczym pocztówki na dworcu. Szkoda, że operator Koszałka - Kraków dość przecież dobrze znający - nie pokusił się o pokazanie mniej znanego detalu (z raz może się pokusił), jakiejś zapomnianej ulicy, rzadko odwiedzanego zakamarku. No i szkoda, że nowa krakowska architektura objawia się jedynie we fragmencie niezbyt przecież ciekawego budynku opery. Może zresztą wina nie leży po stronie Koszałki tylko władz miasta, które wykładając pieniądze, zażyczyły sobie ujęć ze śmigłowca.
3. Dialogi - Bywają żenujące (szczególnie w scenach erotyczno-romantycznych)
4. Scenariusz - Jak na kryminał, fałszywych tropów zbyt mało, a rozwiązanie niezbyt zaskakujące.
5. Dźwięk - Dobrze zrealizowany dźwięk w polskim filmie jest zjawiskiem podobnym do zaćmienia słońca - raz widziałem, ale tylko częściowe.
6. Postaci - Główni bohaterowie filmu są nijacy. Panią prokurator Szacką (Ostaszewska) reżyser chciał obdarzyć wielkim sercem (rozbija szybę w samochodzie, gdy zauważa w nim zamkniętego psa) i poczuciem humoru (Bonawentura to imię żeńskie w końcu kończy się na "a") słabo to jednak wyszło. Jej miłosne uniesienia są równie wiarygodne jak jej wcześniejszy opór przed nimi. Komisarz Sławomir Smolar miał z kolei być klasycznym w powieściach kryminalnych abnegatem i cynikiem ukrywającym gołębie serce. Skąd to wiemy? Bo ma ciemne i nieposprzątane mieszkanie, a herbatę parzy trzy razy w jednym filtrze.
Wady wyszły nieco obszerniejsze. Hmm. Słowo ambiwalentny nie do końca jednak pasuje.
Na koniec dodam jeszcze, że w filmie niepoślednią, by nie rzec kluczową, rolę gra wątek IPN-owsko-esbecki. Upieram się jednak, że gdyby go całkowicie (wiem, dość to karkołomne zadanie) wywalić, opowieść by na tym zyskała.